Naukowcy z ośrodka badawczego Rothamsted w Wielkiej Brytanii przekonują, że poziom emisji gazów cieplarnianych emitowanych przez branżę spożywczą może być niewłaściwie obliczany. Brytyjczycy wzięli pod uwagę nie tylko poziom emisji, ale połączyli ślad węglowy z wartościami odżywczymi. W eksperymencie porównano wpływ na środowisko produkcji bydła mlecznego, serów, jaj oraz wieprzowiny z orzechami, fasolą, tofu i zbożem. Efekty są bardzo zaskakujące.
W zdecydowanej większości dostępnych badań bierze się pod uwagę jedynie emisję gazów cieplarnianych oraz ślad węglowy. Brytyjczycy jako jedni z pierwszych przyjrzeli się wartościom odżywczym produktów. W badaniu zastosowano indeks DIAAS, który bada nie tylko ilość, ale przede wszystkim jakość białka w produktach spożywczych. Indeks działa w bardzo prosty sposób. Jeśli jego wartość jest większa niż 100, oznacza to, że aminokwasy zawarte danym produkcie są lekkostrawne i łatwo przyswajalne przez organizm człowieka. Dzięki temu udało się połączyć informacje o emisji gazów cieplarnianych z ilością wartości odżywczych, jakich każdy z nas powinien dostarczać do organizmu. W wyniku badań poziom wpływu branży mięsnej i mleczarskiej na emisję gazów cieplarnianych spadł bisko o połowę.
Dr Graham McAuliffe, autor badania, stwierdza, że istnieje konieczność połączenia dotychczasowej wiedzy naukowej w obszarze żywienia człowieka z wiedzą i informacjami dotyczącymi emisji gazów cieplarnianych. Według niego prawidłowy sposób obliczania wpływu diety na środowisko nie może ograniczać się jedynie do ilości białka dostarczanego naszym organizmom. Należy brać również pod uwagę jego jakość, a to w znacznym stopniu zmienia myślenie dotyczące emisji gazów cieplarnianych przez na przykład branżę mięsną czy mleczarską. Powszechnie wiadomo, że białka pochodzenia zwierzęcego są zdecydowanie bardziej efektywne i przynoszą więcej korzyści organizmowi. Wskazuje na to chociażby wspomniany powyżej indeks DIAAS. Tym samym, aby dostarczyć do organizmu wystarczającą ilość białka, musimy spożyć mniej produktów pochodzenia zwierzęcego i więcej produktów pochodzenia roślinnego.
Zespół naukowców z ośrodka Rothamsted wyraźnie zaznacza, że dieta i jej wpływ na środowisko powinna być różnorodna. Nie należy skupiać się jedynie na produktach zwierzęcych lub roślinnych. Zalecają zachowanie równowagi. Są również przekonani, że aby dostarczyć decydentom pełnych i wiarygodnych informacji o wpływie produkcji rolnej na środowisko, przyszłe badania powinny łączyć wiedzę naukową dotyczącą środowiska i żywienia człowieka.
– Zawsze z dużym zainteresowaniem podchodzimy do wyników najnowszych badań naukowych – mówi Katarzyna Skrzymowska Kierownik Biura Unii Producentów i Pracodawców Przemysłu Mięsnego – Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że odbiór społeczny zależy w dużej mierze od tego w jaki sposób są one wykorzystywane i interpretowane. Niezależnie od postępów wiedzy naukowej branża mięsna, tak jak każdy innym sektor gospodarki, zdaje sobie sprawę, że musimy zwracać większą uwagę na to jaki mamy wpływ na środowisko.
Najważniejsze jest to, że zarówno w Polsce jaki i wielu innych krajach Europy podejmowanych jest wiele działań zmierzających do redukcji emisji gazów cieplarnianych związanych z produkcją mięsa. Dotyczy to samej hodowli, procesu produkcji, jak i zaopatrywania się w odnawialne źródła energii. Wniosek płynący z przytoczonych badań, wydaje się być ciekawym kierunkiem. Nie możemy jednak osiąść na laurach i stwierdzić, że dzięki jednemu badaniu nasz wpływ na środowisko uległ poprawie. Więcej, powinien być to impuls do podejmowania jeszcze szerzej zakrojonych działań obniżania wpływu branży na środowisko.
Źródło: UPEMI