Dzierżawcy biją na alarm. Ich zdaniem nastąpi koniec dzierżaw w Polsce, jeżeli Sejm uchwali ustawę o prywatyzacji gruntów rolnych.
Jak informuje TVP Info, "w Sejmie rozpoczęły się prace nad jedną z najbardziej kontrowersyjnych projektów, jakie opracowało w tej kadencji ministerstwo rolnictwa.
Po trzech latach przepychanek i kilkunastokrotnych zmianach w projekcie, posłowie rozpoczęli prace nad ustawą, która zdaniem wielu doprowadzi do likwidacji systemu dzierżaw w kraju.
W pół roku po wejściu jej w życie dzierżawcy otrzymają propozycję nie do odrzucenia: albo zgodzić się na dobrowolne oddanie 30 proc. swoich gruntów i skorzystać z prawa pierwokupu do 500 hektarów, albo nie wyrazić na to zgody. Ale wtedy – po wygaśnięciu umowy – szans na jej przedłużenie lub pierwokup nie będzie żadnych. Grunty, które wrócą do Agencji Nieruchomości Rolnych, będą sprzedawane na preferencyjnych warunkach okolicznym rolnikom.
– Ograniczanie skali produkcji, ograniczenia w możliwości nabywaniu gruntów czy nawet dzierżaw jest delikatnie mówiąc pewnym nieporozumieniem i to nic dobrego nie przyniesie wręcz przeciwnie obniży konkurencyjność polskiego rolnictwa – przekonuje Ignacy Urbanowski z Federacji Związków Pracodawców-Dzierżawców i Właścicieli Rolnych.
Według projektu ustawy, zawarte umowy dzierżawy mogą być przedłużane tylko w wyjątkowych sytuacjach (gospodarstwo korzysta z wieloletnich unijnych programów pomocowych) i to nie dłużej niż do końca 2013 roku. Do pomysłów ministra rolnictwa sceptycznie podchodzą nawet posłowie Platformy Obywatelskiej.
– Mam pewne wątpliwości czy projekt ministra rolnictwa jest zgodny z prawem. Sejmowa komisja rolnictwa jest w posiadaniu ekspertyz, które twierdzą, że nowe prawo może być niezgodne z Konstytucją – mówi szef sejmowej komisji rolnictwa i rozwoju wsi Leszek Korzeniowski.
Z kolei opozycja jest wyjątkowo mocno zintegrowana w sprzeciwie wokół pomysłów ministra rolnictwa.
– Oni zainwestowali w rozwój gospodarstwa, w budynki, w sprzęt. Teraz te gospodarstwa mają niezłą towarowość, ale ich sytuacja finansowa nie jest na tyle dobra, aby mogli je kupić. I jeżeli teraz dostają taki bilet w jedną stronę, że albo kupią, albo sprzedamy to komuś innemu to jest to niedopuszczalne – twierdzi Wojciech Mojzesowicz poseł partii Polska jest Najważniejsza.
Wtóruje mu Romuald Ajchler z Sojuszu Lewicy Demokratycznej.
– Minister mówi, że musicie kupić ziemie, bo mi się tak podoba i nie ważne czy jesteś ktoś na to przygotowany czy nie. Jesteśmy przeciwko temu projektowi, bo naszym zdaniem zlikwiduje on dzierżawy w kraju, a te są dalej potrzebne – mówi.
Ale rząd nie przyjmuje tych argumentów. Nowe prawo jest potrzebne, bo niedługo kończy się zapisany w Traktacie Akcesyjnym okres przejściowy na zakup ziemi przez cudzoziemców i grunty rolne powinny być w polskich rękach. Poza tym budżet państwa potrzebuje pieniędzy i dlatego zamiast dzierżaw, które przynoszą mały dochód, rząd chce ziemie sprzedawać. Minister rolnictwa odrzuca także sugestię, że projekt ustawy jest niezgodny z Konstytucją.
– Nie przewidujemy, aby projekt był niezgodny z Konstytucją, bo nie narusza praw osób trzecich. Mamy pozytywne ekspertyzy prawne Biura Analiz Sejmowych, Rządowego Centrum Legislacji i Prokuratorii Generalnej. Takich obaw więc nie ma – mówi wiceminister rolnictwa Kazimierz Plocke z Platformy Obywatelskiej.
Są natomiast obawy, czy posłowie zdążą uchwalić ustawę jeszcze w tej kadencji. Projekt wzbudza wiele kontrowersji i szykują się bardzo długie i burzliwe sejmowe prace.
– Jest wola polityczna, by przeprowadzić nowelizację tej ustawy – optymistycznie podsumowuje wiceminister Plocke.
Źródło: Witold Katner, TVP Info, www.tvp.info, fot. sxc.hu