Resort rolnictwa uważa, że nie ma konieczności zniesienia okresu ochronnego dla loch. Zdaniem ministerstwa intensywny odstrzał dzików prowadzony w ramach polowań oraz odstrzałów sanitarnych przyczynił się do drastycznego zmniejszenia liczebności tego gatunku we wschodniej części kraju. Innego zdania są rolnicy, którym dziki niszczą uprawy i przyczyniają się do rozprzestrzeniania się wirusa ASF.
– Zgodnie z danymi uzyskanymi z jesiennej inwentaryzacji dzika średnie zagęszczenie dla całego kraju wynosi 0,5 os./km2. Zniesiony okres polowań na lochy w ostatnich dwóch latach spełnił swoje zdanie, a zatem nie jest zasadna zmiana powyższe go rozporządzenia – czytamy w liście przesłanym przez resort rolnictwa do Mariusza Nackowskiego ze Stowarzyszenia Producentów Trzody Chlewnej Podlasie.
Czytaj także:
Tuczniki będą drożeć przynajmniej do połowy roku
Poza tym resort powołuje się na przepisy zabraniające uśmiercania zwierząt w okresie stanowiącym 10 proc. czasu trwania ciąży dla danego gatunku, bezpośrednio poprzedzającym planowany termin porodu, oraz 48 godzin po porodzie.
Dzikie straty rolników
Oburzeni takim tłumaczeniem producenci trzody chlewnej zastanawiają się, na podstawie jakiego paragrafu ustawy o ochronie zwierząt, „wybija się w pień, decyzją PLW prośne i karmiące maciory będące własnością hodowców świń w przypadku stwierdzenia zagrożenia wystąpienia ASF na danym terenie?”
– ASF dzików w Polsce przysparza widocznie Polsce więcej korzyści niż strat. Zarabiają na nim instytuty, lekarze weterynarii, zakłady kupujące tańsze mięso ze stref ASF, i inni (kolczyki, ogrodzenia, maty, środki dezynfekcyjne) – ironizuje Nackowski.
Jego zdaniem tracą jedynie hodowcy ze stref ASF.
– Ale to dopiero zaledwie część (trzy) z 16 województw polskich. Wobec czego ASF świń u dzików nadal będzie rozprzestrzeniał się po Polsce zgodnie z życzeniem decydentów, którym ASF nie przeszkadzał i nadal nie przeszkadza – stwierdza Mariusz Nackowski.
oprac. Kamila Szałaj, fot. flickr.com