Ekstremalne zjawiska pogodowe, susza, więcej szkodników roślin, dłuższe zakwity sinic czy częstsze śnięcia ryb – to możliwe skutki zmian klimatycznych i upałów w Polsce. Zdaniem niektórych naukowców tegoroczna fala upałów na świecie sprawi, że 2018 r. będzie wyjątkowo gorący.
Ekstremalne zjawiska pogodowe. Temperatury będą jeszcze wyższe
W porównaniu do czasów sprzed rewolucji przemysłowej (przełom XVIII i XIX w.) średnie temperatury na Ziemi wzrosły o 1 st C. Naukowcy przewidują, że będą one wciąż rosły. Na postępujące ocieplenie i zmiany klimatu mają też wiele dowodów. Świadczą o nich choćby częstsze ekstremalne zjawiska pogodowe i ich skutki, np. susze i pustynnienie – albo ulewne deszcze i powodzie. Coraz cieplejsze stają się morza i oceany. W ostatnich trzech dekadach średnia temperatura wody w oceanach na świecie podniosła się o 0,5 st. C. (choć w Bałtyku – aż o 1,5 stopnia C.).
Obserwujemy, że jest znacznie cieplej, a okresy temperatur 30-stopniowych są dość długie i jednocześnie dość dokuczliwe – podkreślił w rozmowie z PAP dr Grzegorz Tończyk z Katedry Zoologii Bezkręgowców i Hydrobiologii Uniwersytetu Łódzkiego. Zastrzegł, że z powodu zbyt krótkiego okresu obserwacji trudno jest powiedzieć, czy mamy do czynienia ze zmianami o charakterze stałym, czy raczej z fluktuacjami klimatycznymi.
„Uważa się w tej chwili, że polski klimat zmienia się z takiego, do którego jesteśmy przyzwyczajeni, z wyraźnie zaznaczonymi porami roku, w typ klimatu zbliżony w okresie letnim do rejonów śródziemnomorskich, natomiast w okresie zimowym – do rejonów nadmorskich zachodniej Europy, gdzie nie ma dużego mrozu, a pogoda jest raczej łagodna i cechuje się umiarkowanymi temperaturami oraz obfitymi opadami” – dodaje naukowiec.
Obserwowany wzrost temperatur i ich przebieg mogą oznaczać konsekwencje dla ludzi. Z jednej strony – wpływ na zdrowie czy komfort życia. Z drugiej – ekstremalne zjawiska pogodowych, z którymi trzeba sobie poradzić, a które mogą dotyczyć choćby zasobów wodnych.
Nadaktywność szerszeni, dłuższe zakwity sinic
Fale upałów czy łagodniejsze zimy to również konsekwencje dla roślin i zwierząt. Wyższe temperatury oznaczają lepsze warunki rozwoju np. glonów czy sinic.
„Mamy doniesienia znad Bałtyku, że są zakwity sinic, które zdarzały się też wcześniej – ale być może okazało się, że ta wyższa temperatura, pewien układ prądów morskich powodowały to, że utrzymywały się one w tym sezonie dłużej. Zjawisko ma charakter naturalny, ale być może jest odpowiedzią na to, jak człowiek wpływa na klimat i takie są tego konsekwencje” – mówi hydrobiolog z UŁ.
Tegorocznego, upalnego lata częste są informacje na temat dużej aktywności szerszeni.
– Wyższe temperatury oznaczają dla tych owadów dobre warunki do rozmnażania – przypomniał dr Tończyk.
Z drugiej strony, z powodu suszy szerszenie mają mniej pokarmu. Jest tak dlatego, że szybciej przekwitają rośliny, przez co zmniejsza się baza pokarmowa dla owadów, stanowiących ofiary tych drapieżników.
– Być może dlatego obserwujemy pewną ich nadaktywność – sugeruje.
Nawet trzy pokolenia szkodników w uprawach
Konsekwencje upałów mogą być nieprzewidywalne także, jeśli chodzi o szkodniki związane z lasami czy uprawami.
„Zwyżka temperatury – ale nie tylko tej letniej, ale też zimowej – powoduje, że mogą się rozwijać w ciągu jednego roku nawet 2-3 pokolenia szkodników, choć wcześniej normą dla Polski było jedno pokolenie. Ta sytuacja niesie pewne konsekwencje i dla rolnictwa i dla leśnictwa. Należałoby to dokładnie śledzić”- zaznaczył dr Tończyk.
Hydrobiolog mówi też o łagodniejszych zimach, które mogą oznaczać wcześniejsze pojawienie się różnych grup zwierząt. Zwierzęta, które zwykle pojawiały się w połowie maja, występowały już w kwietniu.
Na przełomie października i listopada nie ma już silnego uderzenia mrozu w postaci ochłodzenia bezśnieżnego, które blokowało rozwój m.in. zwierząt wodnych. W tej chwili temperatury wynoszące ok. 0 st. C albo zaledwie lekkie przymrozki utrzymują się aż do grudnia. To pozwala stadiom larwalnym pójść znacznie dalej w rozwoju, niż w przypadku zim o ostrzejszym przebiegu, zwłaszcza na początku.
„Jeśli wiosną pojawią się korzystne warunki termiczne, to larwy, które np. występują w wodzie, już nie muszą robić żeru kompensacyjnego, żeby jeszcze podrosnąć. Po prostu już są gotowe do wylotu i dlatego się [wcześniej – PAP] pojawiają” – mówi ekspert.
Ekstremalne zjawiska pogodowe powodują częstsze śnięcia ryb
Wysokie temperatury silnie wpływają na ekosystemy wodne. W wysokiej temperaturze w wodzie znajduje się stosunkowo mało rozpuszczonego tlenu, co niesie konsekwencje m.in. dla ryb. Czasami zbiorniki wodne są mocno zeutrofizowane – trafia do nich, np. ze ścieków czy nawozów, duża ilość związków azotu i fosforu, które sprzyjają rozwojowi drobnych, wodnych organizmów. Wówczas dramatycznie zaczyna w nich brakować tlenu.
Takie warunki nie są obojętne dla ryb. W jeziorach część z nich gromadzi się w strefach głębokowodnych, gdzie wciąż jest obecny tlen, a woda jest stosunkowo zimna. Natomiast przy dużym zagęszczeniu następuje śnięcie ryb. Powstaje realny problem, gdyż wyrzucone na brzeg ryby, zwłaszcza w miejscach wypoczynku ludzi, o ile nie są sprzątane – gniją, co może powodować pewnego rodzaju zagrożenia – zauważa ekspert.
Na razie takie wydarzenia – jako mechanizmy naturalne – nie niszczą populacji ryb. Jednak zdaniem eksperta przy długotrwałych okresach podwyższonych temperatur w kolejnych latach może to mieć znaczenie dla odbudowy populacji niektórych gatunków. „Być może jednak nie będą one w stanie odtworzyć swojej populacji; dojdą do jakiejś granicy, gdzie nastąpi jej załamanie i wtedy będziemy mieli problem” – mówi hydrobiolog.
A to „woda na młyn” dla gatunków inwazyjnych, które różnymi drogami dostają się do Polski. Zwykle pochodzą one z rejonów cieplejszych, w związku z czym takie warunki im odpowiadają. Wówczas także w Polsce może następować wymiana fauny. „Jakie ona przyniesie konsekwencje w przyszłości, tego jeszcze nie wiemy” – podsumował dr Grzegorz Tończyk z UŁ.