Radość polityków z zakończenia wieloletnich negocjacji ze Wspólnym Rynkiem Południa (Mercosur) odnośnie umowy o wolnym handlu mącą obawy i protesty rolników oraz ekologów. Do ratyfikowania porozumienia jeszcze daleka droga, a państwa Unii Europejskiej zapowiadają baczną analizę zapisów umowy.
Sprzeciw wobec porozumienia UE z państwami Mercosuru wyrazili dwa tygodnie temu irlandzcy posłowie w niewiążącym głosowaniu w parlamencie, a Francja właśnie zapowiedziała powołanie komisji niezależnych ekspertów do przeanalizowania tegoż porozumienia. Obawy pojawiają się także w innych państwach a politycy zapowiadają dokładne przyjrzenie się warunkom handlowego zbliżenia między obydwoma blokami. Najwięcej obaw mają rolnicy z Belgii, Francji, Irlandii i Polski jednak – jak podkreślają eksperci – zapisy umowy mają chronić interesy sektora rolniczego oraz wszystkich innych potencjalnie narażonych na straty. Jednak są i tacy, którzy liczą na otwarcie nowych rynków zbytu, jak np. przemysł samochodowy czy nowych technologii. Ratyfikacja dokumentu z pewnością potrwa, niewykluczone że tak samo długo jak umowa o wolnym handlu między Unią Europejską a Kanadą (CETA). Najpierw zielone światło muszą dać Komisja i Parlament Europejski, następnie przyjdzie czas na parlamenty państw członkowskich.
Umowa z Mercosurem obejmie 780 mln ludzi na dwóch kontynentach w 32 (lub 31 państwach, jeśli dojdzie do brexitu), które wytwarzają 20 proc. światowego PKB. W czasach powrotu do rywalizacji handlowej między poszczególnymi państwami, Unia Europejska daje kolejny sygnał zachęty do multilateralizmu i otwartości. Porozumienie opiera się na dwóch filarach: handlu oraz regulacji oraz współpracy w innych dziedzinach. Zakłada redukcję 90 proc. barier na sprzedawane towary w sektorach przemysłowym i rolnym.
Ponadto przyczyni się do wzrostu konkurencyjności dzięki uproszczeniu i harmonizacji procedur handlowych. Porozumienie przewiduje także ochronę europejskich produktów, nakładając obowiązek oznaczenia kraju pochodzenia. Kraje Mercosuru otrzymają 15 lat na liberalizację strategicznych sektorów przemysłowych, podczas gdy UE zliberalizuje ponad 80 proc. importowanych towarów z Ameryki Południowej bez okresu przejściowego. Państwa sygnatariusze zobowiązują się do przestrzegania porozumienia klimatycznego z Paryża. Umowa promuje także wysokie standardy w zakresie bezpieczeństwa żywności, praw człowieka oraz praw pracowniczych.
Francuskie rolnictwo jest jednym z największych beneficjentów w ramach Wspólnej Polityki Rolnej (WPR). Tamtejsi rolnicy od dawna zgłaszają swoje wątpliwości wobec umowy z Mercosurem. Dlatego ledwie w tydzień po głosowaniu w Zgromadzeniu Narodowym nad ratyfikacją innej umowy handlowej z Kanadą (CETA), rząd Édouard Philippe’a wyszedł na przeciw oczekiwaniom i wyznaczył w poniedziałek „komisję niezależnych ekspertów”, którzy przeanalizują umowę oraz opracują jej „pełną i przejrzystą ocenę”.
Paryż zapowiada, że efekty prac komisji zostaną wzięte pod uwagę, gdy przyjdzie do ratyfikacji dokumentu. Za analizę odpowiadać będzie dziesięciu specjalistów m. in. w dziedzinach ochrony środowiska, handlu, rolnictwa, zdrowia i prawa. Ich zdaniem będzie wydanie zaleceń dotyczących „reagowania na ryzyko”, które zidentyfikują podczas analizy. W tym celu specjaliści bacznie przyjrzą się przede wszystkim wpływowi zapisów umowy na kwestię gazów cieplarnianych, wylesiania i różnorodności biologicznej. Komisja ma czas do listopada, by przedstawić swoje wnioski. Zostaną one upublicznione, by wzbogacić debatę publiczną odnośnie porozumienia z państwami z Ameryki Południowej.
Jednym z najbardziej kontrowersyjnych aspektów paktu jest jego wpływ na środowisko. Głównym argumentem przeciwko umowie jest przekonanie o negatywnym wpływie, jaki wywrze ona na dalszy proces wylesiania Amazonii z powodu wykorzystania terenów zielonych, jako pastwiska dla bydła lub plantacji soi.
Wprawdzie każdy z sygnatariuszy jest zobowiązany uznać porozumienie paryskie z 2015 r. Jednak nie uspokaja to ekologów, którzy przytaczają różne inicjatywy i wypowiedzi brazylijskiego prezydenta Jaira Bolsonaro, który niejednokrotnie dawał do zrozumienia, że chętnie porzuciłby proekologiczne zobowiązania kosztem eksploatowania bogactw Amazonii.
Rząd od samego początku należał do grupy, która opowiadała się za przedłużeniem negocjacji. Jeszcze w czerwcu, na kilka dni przed informacją o osiągnięciu porozumienia, Warszawa wraz z Brukselą, Dublinem i Paryżem rekomendowała odłożenie ratyfikacji umowy. Polskie obawy dotyczą głównie eksportu żywności. Branża mięsna obawia się napływu wołowiny i drobiu z Ameryki Południowej – zdecydowanie tańszych niż te produkowane w UE. Brazylia i Argentyną nalezą do światowej czołówki pod względem ilości produkowanego mięsa.
Ministerstwo rolnictwa zapowiada ochronę interesów polskich rolników. Minister Jan Krzysztof Ardanowski przed kilkoma dniami spotkał się z przedstawicielami branży rolniczej. Przedstawiciel rządu podkreślił, że w jego ocenie Komisja Europejska nie powinna zawierać takiej umowy na kilka miesięcy przed końcem kadencji. Dodał jednak, że podczas spotkań unijnej rady ministrów ds. rolnictwa będzie lobbował za wprowadzeniem klauzul ochronnych, przewidujących wprowadzenie ograniczeń lub zakazów na żywność pochodzącą z państw Mercosuru. Ardanowski podkreślił, że będzie się także domagał uruchomienia skupu interwencyjnego wołowiny na poziomie UE.
Szczególnie ostre sprzeciwy budzi umowa w Belgii. Niedawne doroczne targi rolnicze w Libramont stały się okazują do wyrażenia sprzeciwu środowiska przeciwko „importowaniu rolnictwa, którego nikt nie chciałby u siebie w domu”. Belgowie kwestionują umowę ze względu na gorszą jakość produktów z Ameryki Południowej, spowodowaną przez mniej rygorystyczne normy oraz zbyt duże kontyngenty na produkty, takie jak wołowina, drób i cukier.
Wsparcie dla rolników deklarują politycy, wprawdzie z ustępującego rządu, jak premier Walonii Willy Borsus z liberalnego Ruchu Reformatorskiego (MR), który sprzeciwia się „globalizacji (…) bez hamulców, bez tych samych zasad na szczeblu europejskim i międzynarodowym”. Przedstawiciele Walońskiej Federacji Rolnictwa oraz inne organizacje zbierają podpisy przeciwko porozumieniu UE-Mercosur. Podczas targów podpisało się wielu polityków. Odpowiadający za sprawy rolnictwa w rządzie Charlesa Michela, Denis Ducarme nie złożył podpisu pod petycją, jednak zapowiedział wywieranie presji na Komisji Europejskiej, by zagwarantować ochronę interesów rolników oraz standardów produkcji żywności.