Jednym ze skutków ubocznych pandemii koronawirusa jest renesans zainteresowania zamieszkaniem w mniejszych gminach – z dala od miasta, a blisko przyrody- podaje EURACTIV.pl. Ludzie zamknięci w ciasnych mieszkaniach chętnie wracają na łono natury. Jednak nie są to rozwiązania strukturalne, które decydują o zwiększeniu atrakcyjności gmin, a więc trudno liczyć na utrzymanie trendu bez podjęcia zaplanowanych działań.
Kwestia atrakcyjności obszarów wiejskich i małych gmin
Raport o stanie polskiej wsi z 2020 r. pod redakcją prof. Jerzego Wilkina i dr Andrzeja Hałasiewicza wskazuje na szereg wyzwań demograficznych, ekonomicznych i społecznych przed którymi stoją obszary wiejskie. Jednym z nich jest kwestia atrakcyjności obszarów wiejskich i małych gmin. W krajach Unii Europejskiej stanowią one ponad 90 proc. powierzchni. To pokazuje skalę wyzwań jaka stoi nie tylko przed Polską.
Rozmówcy EURACTIV.pl zwracają uwagę, że rozwój przedsiębiorczości oraz poza biznesowych aktywności jest ważny dla ożywienia obszarów wiejskich, jednak nie wolno przy tym zapominać o wykluczeniu komunikacyjnym, bez którego trudno myśleć o przyciągnięciu na stałe mieszkańców miast do mniejszych ośrodków.
Polskę „gminną” dotykają głębokie przemiany. Malejąca liczba rolników, wyludnianie się wielu wsi i miasteczek. Młodzi ludzie od kilku dekad w poszukiwaniu perspektyw emigrują do większych ośrodków; starzenie się społeczności wiejskich, zanik usług publicznych i komercyjnych, brak połączeń komunikacyjnych wielu miejscowości – to tylko kilka z najważniejszych problemów małych gmin.
Nie zdążą?
Wszystkie one jednak decydują o spadku atrakcyjności wsi i małych miejscowości. O odcięciu polskiej „prowincji” od transportu publicznego wiele już napisano, ale chyba najlepiej do wyobraźni czytelników przemawia reportaż Olgi Gitkiewicz pt. Nie zdążę.
Autorka udowadnia w nim, w jaki sposób pozostawienie po 1989 r. na bocznym, nomen omen, torze rozwoju transportu publicznego w mniejszych ośrodkach wpływa na codzienność wielu milionów osób. Efektem jest marginalizacja i wykluczenie transportowe 14 mln Polek i Polaków.
Dlatego prowokacyjna przeróbka cytatu przypisywanego francuskiej królowej Marii Antoninie autorstwa wydawcy książki brzmi boleśnie, ale prawdziwie: „Gdyby Maria Antonina żyła w Polsce w pierwszej dekadzie XXI w., doradziłaby: „Nie mają transportu publicznego? Niech jeżdżą samochodami”.
„Bez nowoczesnej i szeroko dostępnej infrastruktury publicznej nie uda się przyciągnąć inwestorów do mniejszych ośrodków”, przekonuje w rozmowie z EURACTIV.pl były minister rolnictwa a obecnie europoseł PiS (frakcja EKR) Krzysztof Jurgiel. „Bez infrastruktury i transportu trudno myśleć o przekonaniu mieszkańców miast do przeprowadzki, jeżeli nie będą mieć zapewnionej pracy i szans rozwoju”, dodaje polityk.
Celem likwidacja wykluczenia
Wprawdzie pandemia koronawirusa – jak informują media – przyczyniła się do odwrócenia wieloletniego trendu, i wiele osób zdecydowało się na przeprowadzkę na wieś lub mniejszych ośrodków, jednak o ucieczce z miast zdecydowała sytuacja losowa i konieczność – stać na to tylko odpowiednio majętne osoby – a nie zaplanowana strategia włodarzy zwiększenia atrakcyjności podległych im terenów. Trudno myśleć o utrzymaniu tendencji bez zaplanowanych działań, jak np. likwidacja wykluczenia komunikacyjnego.
Mówił o tym w niedawnej rozmowie z EURACTIV.pl Łukasz Komuda, ekonomista i ekspert rynku pracy Fundacji Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych (FISE) oraz redaktor portalu Rynekpracy.org.
„Być może zamiast lub przynajmniej obok Centralnego Portu Komunikacyjnego powinniśmy skupić się na transporcie publicznym. Koalicja rządząca obiecywała, że tak się stanie, ale po peronach, na których politycy prawicy podpisywali stosowne deklaracje, hula wiatr. Polska sieć kolejowa stale się kurczy, a mieszkańcy Polski powiatowej ciągle muszą polegać na własnych środkach transportu”, podkreślił ekspert.
„Powinniśmy zadbać o połączenia średniego i krótkiego zasięgu dostępne na każdą kieszeń. Bo kolej wysokich prędkości oznacza efektowne fotografie decydentów na tle nowoczesnych pociągów i podbijanie bębenka patriotycznego, ale dla większości polskich podatników znaczenia ma raczej to, czy w godzinach szczytu mają 10 połączeń do miejsca pracy, czy też tylko jedno albo zero”, analizował nasz rozmówca.
„Trzeba planować rozwój uwzględniając przyszłe koszty subsydiowania połączeń uznając je za inwestycję zarówno na poziomie gospodarczym jak i inwestycję w wyższy standard życia, bo sprawny transport publiczny może być bezpieczniejszy i czystszy niż prywatny”, skonkludował Komuda.
Cel: Ożywić i zdynamizować wieś i mniejsze ośrodki
„Niektóre wsie są bardzo żywotne pod względem społecznym i ekonomicznym, mają dobre perspektywy rozwoju i stały się atrakcyjnym miejscem zamieszkania i pracy. Takie wsie należą jednak do mniejszości w naszym kraju. Około 2/3 wiejskich miejscowości odczuwa skutki wyludnienia, brak miejsc pracy i perspektyw rozwojowych”, napisał prof. Jerzy Wilkin we wspomnianym na początku raporcie.
Krytycy od lat przekonują, że środki finansowe z Unii Europejskiej wprawdzie znacznie poprawiły warunki bytu i kondycję ekonomiczną większości wsi, jednak nie zagwarantowały im podstaw trwałego i zrównoważonego rozwoju.
Statystycznie między 1989-2018 liczba ludności wiejskiej wzrosła w Polsce o prawie 700 tys. – z ponad 14 mln 623 tys. do 15 mln 344 tys., przy jednoczesnym wzroście liczby ludności w kraju o 300 tys. osób. Oznacza to, że na wsi przybyło 4,9 proc. mieszkańców. Jednak przybywa ich głównie w okolicach miast i jest to efekt dzikiej urbanizacji terenów podmiejskich. Ich zaletą jest możliwość szybkiego przedostania się do centrów miast. Sytuacja nad Wisłą jest jednak zdecydowanie lepsza niż np. w Hiszpanii, w której 41 z 48 mln (sic!) obywateli mieszka w miastach.
Globalizacja i postępująca za nią urbanizacja doprowadziły do wyludnienia obszarów wiejskich w Hiszpanii, w której ukuto termin España vaciada (wyludniona) dla określenia tego zjawiska. Wprawdzie w trakcie minionych miesięcy zauważono zjawisko powrotu mieszczuchów do mniejszych lokalizacji – można to zaobserwować w wielu krajach UE – jednak nie wiadomo czy trend utrzyma się w dłuższej perspektywie.
„Pandemia spowodowała tymczasowy wzrost zainteresowania życiem w mniejszych ośrodkach, ale potrzeba strukturalnych zmian, aby zachęcić ludzi do wyprowadzki z aglomeracji”, podkreśla Krzysztof Jurgiel.
Z kolei Piotr Kijanka, który prowadzi gospodarstwo rolne „Eko Farma u Piotra” w Kromnowie niedaleko Jeleniej Góry, w rozmowie z EURACTIV.pl zwraca uwagę, że „na wsi często brakuje przyziemnych spraw. Brakuje chodników i ścieżek rowerowych, a nawet oświetlenia”. Problemem jest brak instytucji kultury.
„Wprawdzie internet zapewnia dostęp do nieograniczonych zasobów kultury: filmów czy muzyki, ale brakuje sensownej oferty kulturalnej na miejscu”, podkreśla nasz rozmówca.
Jaki pomysł na atrakcyjność wsi ma Unia Europejska?
Nowym elementem kształtowania rzeczywistości na obszarach wiejskich przez Unię Europejską jest koncepcja „Inteligentnych wsi” („Smart villages”). Bruksela wychodzi z założenia, że rozwiązanie podstawowych problemów obszarów wiejskich związanych z wykluczeniem cyfrowym pociągnie za sobą poprawę innych lokalnych problemów: społecznych czy ekonomicznych, a więc przyczyni się do polepszenia innowacyjności tych obszarów ergo przedsiębiorczości; podniesie ich atrakcyjność w każdym możliwym aspekcie.
Specjaliści twierdzą, że idea „inteligentnych wsi” będzie mieć duży wpływ na proces dalszego rozwoju obszarów wiejskich np. pod względem tworzenia miejsc pracy i podnoszenia jakości życia.
UE przedstawiła koncepcję „inteligentnych wsi” w 2017 r. Ideą przewodnią było ich włączenie w nowoczesny rozwój oparty na wiedzy, osiągnięciach społeczeństwa informacyjnego, sprzyjający wszechstronnemu wykorzystaniu lokalnych zasobów, wspierający innowacyjność i kształcenie przez całe życie.
Koncepcja nie proponuje jednego uniwersalnego rozwiązania, lecz stanowi podejście terytorialnie dopasowane, oparte na potrzebach i potencjałach konkretnego, danego miejsca i lokalnej społeczności, realizowane i wspierane przez nowe lub istniejące strategie. To ważne ze względu na bardzo duże zróżnicowanie obszarów wiejskich w krajach UE
„Nowe możliwości techniczne w połączeniu z innowacjami społecznymi dają szansę na przerwanie błędnego koła wzajemnie napędzających się procesów depopulacji i zaniku usług wynikającego ze zmniejszonego popytu na nie, jak i z rosnących kosztów ich dostarczania”, napisał w raporcie o stanie polskiej wsi dr Andrzej Hałasiewicz.
Jurgiel: Aktywności pozarolnicze uzależnione od rozwoju klasycznej przedsiębiorczości
Wśród wyzwań, którym należy stawić czoło, szczególną uwagę poświęcono strategiom nakierowanym na przezwyciężenie przepaści cyfrowej między obszarami wiejskimi i miejskimi oraz wykorzystaniu potencjału rozwojowego wsi przez łączność. Położono nacisk na potrzebę zintegrowanego i całościowego podejścia i interakcji między różnymi dziedzinami polityki rozwojowej w celu zwiększenia komplementarności i spójności rozwoju wsi.
Krzysztof Jurgiel podkreśla, że społeczności wiejskie potrzebują miejsc pracy, zapewnienia podstawowych usług, łączności i rozwiązań transportowych, które przełożą się na korzystniejsze warunki dla klasycznej przedsiębiorczości, bez której trudno myśleć o aktywnościach pozarolniczych czy związanych z kulturą.
To w końcu wokół dobrze prosperujących gospodarstw czy zakładów pracy powstaną instytucje nastawione na spędzanie wolnego czasu lub inne związane z poza zawodowymi aktywnościami, przekonuje nasz rozmówca.
Potrzebna jest pomoc istniejącym przedsiębiorstwom wiejskim w lepszej integracji i współpracy z biznesem w miastach. Piotr Kijanka przyznaje, że w związku z sytuacją pandemiczną jego gospodarstwo ma więcej zamówień na „ekologiczną żywność”.
„Zamknięcie restauracji w miastach. Spadek zaufania do żywności z marketów. Większa troska o bezpieczeństwo. To wszystko przekłada się na wzrost zamówień. Ludzie szukają lepszych produktów. W trakcie pandemii daje się zauważyć wzrost zaufania do lokalnych produktów, który wykracza poza modę na tzw. zdrową żywność”, mówi nasz rozmówca.
Przedsiębiorstwa jak „Eko farma” oraz liczne kooperatywy żywieniowe skracające łańcuchy dostaw – problem dostrzeżony przez Unię Europejską w nowej Wspólnej Polityce Rolnej – potrzebują inteligentnych sieci logistycznych, które umożliwiłyby mniejszym ośrodkom efektywniejsze dostarczanie produktów i usług na miejskie i światowe rynki. Temu ma służyć smart villages.
Nieoczekiwane możliwości
Według europosła PiS kluczowe w rozwoju mniejszych ośrodków są liczne programy unijne i krajowe. Pieniędzy na rozwój – czy to klasycznej przedsiębiorczości, czy budowania ofert pozarolniczych – nie brakuje. „Jednak nie bez znaczenia jest aktywność lokalnego samorządu”, twierdzi europoseł.
„Aktywny wójt lub burmistrz są nie do przecenienia”, mówi nasz rozmówca. „Mniejsze ośrodki mogą stać się centrami lokalnego rozwoju. Przyciągać miejsca pracy poprzez tworzenie zachęt dla inwestorów, dbanie o infrastrukturę. To z kolei przełoży się na napływ mieszkańców zmęczonych miejskim życiem”. „Wielką zaletą małych gmin są mniejsze koszty życia”, dodaje Jurgiel.
Obaj nasi rozmówcy podkreślają, że obszary wiejskie to często miejsca o bogatych zasobach, które mogą stać się jeszcze bardziej atrakcyjne, jeśli umożliwi się lokalnym podmiotom odblokowanie ich potencjału.
Pandemia COVID-19 i zmiany klimatyczne oraz oporna polityka włodarzy miejskich wyganiają ludzi na wieś. Biorąc te czynniki pod uwagę, nawet ośrodki położone dalej od miast mają szansę na ożywienie, pod warunkiem mądrej polityki lokalnego samorządu.
„Wieś daje wiele możliwości”, podkreśla Krzysztof Jurgiel. To nie tylko dostarczanie żywności, ale także biomasy czy energii. A jak dodaje Piotr Kijanka turystyka i kultura mogą dodatkowo stymulować zatrudnienie i inwestycje w parze z cyfrową rewolucją.
Tylko czy samorządowcy nadążą za zmieniającym się światem i szansami jakie stworzyła im niespodziewanie pandemia?