W kalendarzu zima, a za oknem wiosna. Jak taka pogoda wpłynie na kondycję roślin w sadach? O to zapytaliśmy Roberta Binkiewicza, doradcę sadowniczego Agrosimex.
Przez cały okres jesienny w ubiegłym roku oraz pierwsze dekady zimy słupki termometrów właściwie nie spadły poniżej 0 stopnia Celsjusza. To spowodowało, że rośliny nie weszły w stan uśpienia i nie mają standardowego cyklu wegetacyjnego.
W sadach można zaobserwować, że system korzeniowy i części naziemne drzew i krzewów są aktywne.
– To widać np. na plantacjach borówek, czy grusz. Tam pojedyncze pąki popękały już w grudniu – mówi Robert Binkiewicz, doradca sadowniczy Agrosimex.
Ekspert przyznaje, że ta sytuacja bardzo niepokoi sadowników. Jeśli w kolejnych tygodniach pojawią się mrozy i wiatr, bardzo zaszkodzą nieprzygotowanym na takie warunki roślinom.
– Obawiamy się drastycznych spadków temperatur. Będą one groźne dla części naziemnych, czyli pąków, ale też i pędów – wymienia Binkiewicz.
Szkodniki w natarciu
Ciepła zima sprzyja szkodnikom. Te, które zazwyczaj pokazują się w sadach na wiosnę, w tym roku są już. Ocieplający się klimat sprawił, że pojawiają się też nowe gatunki szkodników.
– W sezonie wegetacyjnym 2020 powinniśmy spodziewać się wzmożonej presji różnych gatunków szkodników. Taka aura sprawia, że mamy więcej pokoleń poszczególnych gatunków, a ich cykle rozwojowe się skracają. Należy więc dostosować programy ochrony roślin, gdyż te standardowe nie zdadzą tu egzaminu – zaznacza Binkiewicz.
Jak się przygotować do sezonu 2020?
Zdaniem eksperta konieczny będzie wcześniejszy monitoring, a także precyzyjniejsza i szczelniejsza ochrona.
– Skoro szkodniki wcześniej zaczynają, to my nie możemy zaspać. Dlatego powinniśmy zdecydowanie wcześniej rozpocząć monitoring ich obecności. A więc lustrować sady, umieszczać pułapki, by określić zagrożenie – radzi Binkiewicz.
I dodaje, że w tym sezonie trzeba będzie wcześniej rozpocząć wykonywanie zabiegów ochronnych.
Kamila Szałaj