Komisja Europejska przedstawiła propozycję pomocy finansowej dla rybaków, których dotknął zakaz połowów dorsza we wschodniej części Morza Bałtyckiego. Głównym odbiorcą takiej pomocy byliby polscy rybacy.
W połowie października odpowiedzialni za rybołówstwo ministrowie z państw członkowskich ustalili nowe limity połowowe, które będą obowiązywać od przyszłego roku. Podjęto wówczas między innymi decyzję o niemal całkowitym zakazie połowu dorsza na wschodnim Bałtyku. Kwota połowowa została zmniejszona aż o 92 proc., czyli do maksymalnie 2 tys. ton rocznie. Zakaz objął nie tylko zawodowych rybaków, ale nawet wędkarzy morskich.
Nowe limity mają pomóc w odbudowaniu się mocno już przełowionej populacji dorsza we wschodnim Bałtyku. Naukowcy szacują, że nawet przy wdrożeniu środków zaradczych w postaci nowy limitów, stado wschodniobałtyckiego dorsza odbuduje się najwcześniej w 2024 r.
KE: Nigdzie indziej w Europie nie ma takiego kryzysu
Wspólna Polityka Rybołówstwa wymaga zakończenia przełowienia, tj. prowadzenia połowów na poziomie zrównoważonym i zgodnym z doradztwem naukowym, względem wszystkich poławianych gatunków najpóźniej do 2020 r. „Sytuacja dorsza atlantyckiego ze wschodniej części Morza Bałtyckiego jest krytyczna – naukowcy informują nas, że utrata liczebności tego stada związana z presją środowiskową jest trzy razy większa niż ubytki wskutek połowów. Nigdzie indziej w Europie nie mamy do czynienia z podobnym kryzysem” – powiedział komisarz ds. środowiska, gospodarki morskiej i rybołówstwa Karmenu Vella.
W podobnym tonie wypowiadał się minister rolnictwa i leśnictwa Finlandii Jari Leppae, któremu w jego kraju podlegają kwestie rybołówstwa. „Trzeba było podjąć odważne decyzje w celu zachowania zdrowia stad ryb w Morzu Bałtyckim i długoterminowej stabilności rybołówstwa na tym obszarze. Osiągnięte przez nas porozumienie pozwala nie tylko na odnowienie zasobów, ale także pomaga złagodzić skutki społeczno-gospodarcze dla rybaków z Unii Europejskiej” – powiedział Leppae.
Komisja Europejska, która rekomendowała zmiany w limitach połowowych, przekonuje, że ograniczenie połowów dorsza niemal do zera było koniecznym krokiem, aby stada tej ryby mogły się na nowo rozrosnąć. Jednak KE zapewnia, że jest świadoma tego, że nowe restrykcje sprawią wiele kłopotów rybakom pracującym na tym obszarze. Straty dla lokalnej ludności oraz zmniejszenie się floty rybackiej są nieuniknione. Połów dorsza to ważna gałąź rybołówstwa we wschodniej części Morza Bałtyckiego.
Największy kłopot dla Polaków i Litwinów
Połowy na Bałtyku prowadzą rybacy z 8 krajów członkowskich UE położonych w basenie tego morza. We wschodniej części tego akwenu dorsza poławiało około 7 tys. statków i kutrów. Największą grupą unijnych rybaków pracujących w tej części Morza Bałtyckiego są Polacy. Dorsz stanowił dotąd nawet 50 proc. przywożonych przez nich na ląd połowów. W równie trudniej sytuacji są Litwini. Na niewiele zda się dla nich to, że na tym samym posiedzeniu, na którym drastycznie ograniczono limity połowu dorsza na wschodnim Bałtyku, ministrowie zdecydowali się podnieść limity dla zachodniej części tego morza.
Dlatego KE zaproponowała przekazanie rybakom pomocy finansowej, która ma im pomóc w wycofaniu niepotrzebnych już rybackich statków i kutrów. Państwa członkowskie miałyby w tym celu sięgnąć po niewykorzystane dotąd środki z Europejskiego Funduszu Morskiego i Rybackiego, o ile spełnią określone warunki. Chodzić ma m.in. o to, aby pieniądze zostały wydane na trwałe wycofanie danej jednostki połowowej z eksploatacji.
Naukowcy przyjrzą się działaniom rybaków
Aby zakaz połowów dorsza na wschodnim Bałtyku był skutecznie egzekwowany, KE zaproponowała też kilka kolejnych regulacji. Statki i kutry łowiące na tym obszarze mają być wyposażone w satelitarny system monitorowania statków lub inny elektroniczny system monitorowania. Dodatkowo co piąta jednostka ma zabrać na pokład obserwatorów, który przyjrzą się temu co trafia do rybackich sieci.
Dzięki danym z lokalizatorów oraz raportom od obserwatorów naukowcy mają zebrać dodatkowe informacje na temat populacji dorsza we wschodniej części Morza Bałtyckiego oraz wpływ jaki na owe stado ma unijna gospodarka morska.
Michał Strzałkowski | EURACTIV.pl, fot. pixabay.com