Po tym, jak wiceszefowa resortu klimatu i środowiska informowała, że „nie widzi przestrzeni” do kolejnych zobowiązań klimatycznych, minister powiedziała wprost, że Polsce najprawdopodobniej nie uda się ograniczyć emisji tak, jak chciałaby tego Komisja Europejska – podaje euractiv.pl.
4 marca w Brukseli obraduje unijna Rada ds. Transportu, Telekomunikacji i Energii, podczas której państwa członkowskie omówią postępy ws. realizacji celu klimatycznego na 2030 r., czyli ograniczenia emisji gazów cieplarnianych o 55 proc. w porównaniu z 1990 r.
Niedawno Komisja Europejska przedstawiła też kolejny cel pośredni na 2040 r. zakładający redukcję emisji o 90 proc. To jednak na razie niewiążąca propozycja, a dyskusje na ten temat ruszą dopiero po wyborach europejskich.
„Cel musi uwzględniać punkt startowy”
Polskę podczas dzisiejszego posiedzenia reprezentuje minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska, która do głównego tematu omawianego na Radzie odniosła się w rozmowie z dziennikarzami. Jak podkreśliła, podczas gdy unijny scenariusz na rok 2030 jest dla Polski „trudny”, cele na 2040 r. wydają się „nieosiągalne”.
– Chcemy jako rząd mieć cele ambitne, ale takie, które będą dbały o człowieka i gospodarkę. Musimy pamiętać, że musi to być transformacja sprawiedliwa, gdzie nikt nie pozostanie poza nawiasem. Polska – nie tylko z uwagi na historyczne uwarunkowania, ale także położenie geopolityczne i warunki klimatyczne – ma do zrobienia po prostu więcej. Każdy nowy cel powinien uwzględniać ten punkt startowy – tłumaczyła minister.
Wcześniej wiceszefowa resortu i współprzewodnicząca Zielonych Urszula Zielińska mówiła o tym, ze Polska widzi „małą przestrzeń” na kolejne zobowiązania redukcyjne. Nastąpiło to jednak dopiero po tym, jak ministerstwo podkreśliło, ze nie podpisuje się pod jej wcześniejszą wypowiedzią świadczącą o tym, że popiera nowe unijne cele.
Tusk chce korekty
Propozycję nowego celu klimatycznego na 2040 r. na początku lutego ogłosili: komisarz ds. energii Kadri Simson oraz komisarze Wopke Hoekstra oraz Maroš Šefčovič, którzy po odejściu Fransa Timmermansa odpowiadają za realizację Zielonego Ładu.
Komisja Europejska podkreślała wówczas, że choć wysiłki Wspólnoty koncentrują się na redukcji obecnych poziomów emisji, do zeroemisyjności doprowadzić mają też nowe technologie. Chodzi m.in. o wychwytywanie CO2 z powietrza oraz małe reaktory modułowe.
Ogłoszenie zbiegło się z ogólnounijnymi protestami rolników oraz rosnącą krytyką wobec niektórych założeń Zielonego Ładu, którą podziela również premier Donald Tusk. Po zeszłotygodniowym spotkaniu z przedstawicielami środowisk rolniczych premier zapowiedział, że przygotuje listę polskich postulatów dotyczących zmian w europejskim programie.
– Unijne instytucje w większości nie znają się na rolnictwie i podejmują złe decyzje, które będą kosztować Unię ogromne pieniądze na rekompensaty dla rolników – mówił niedawno w rozmowie z EURACTIV.pl Andrzej Danielak, prezes Polskiego Związku Zrzeszeń Hodowców i Producentów Drobiu.
Jak podkreślał, „polityczna” decyzja o liberalizacji handlu z Ukrainą zniszczyła przewidywalność całego europejskiego rolnictwa. „W szczególnie trudnej sytuacji jest Polska, gdzie istnieje bardzo dużo firm handlowych, które korzystają z okazji i ogromnej różnicy cen na produkty rolne”, wskazał.
Autor Aleksandra Krzysztoszek and Sonia Otfinowska | EURACTIV.pl
Oj tam. Polska zapłaci kary i po kłopocie.
A że społeczeństwo zubożeje? No cóż! Czyż nie o to właśnie chodzi w tym całym zamieszaniu z klimatem?