Od wczesnych lat 80-tych nastąpiło ponowne zainteresowanie kozą jako zwierzęciem produkcyjnym, głównie dzięki prozdrowotnym właściwościom mleka koziego. Z uwagi na szczególnego konsumenta mleka koziego, jakim są przeważnie dzieci z tak zwaną skazą białkową (nie tolerujące białka mleka krowiego a czasami, choć rzadko, mleka matki), a także rekonwalescenci, produkt ten musi być uzyskiwany w szczególnych warunkach. Skłoniło to hodowców-producentów do stosowania w chowie, hodowli i w prowadzeniu gospodarstw rolnych elementów rolnictwa ekologicznego. Kozy jako zwierzęta gospodarskie w najmniejszym stopniu poddawane są intensywnej produkcji rolnej.
„Kiedyś koza była synonimem biedy. Ludzie wstydzili się przyznać, że trzymają takie zwierzęta. Dziś wyroby z koziego mleka to towary z najwyższej półki.
Jeszcze kilka lat temu wielu fachowców twierdziło, że kozy znikną z naszego krajobrazu. Nic bardziej mylnego. Ograniczenie produkcji mleka krowiego poprzez wprowadzenie kwot mlecznych, moda na zdrową żywność, a przede wszystkim wzrost ilości alergii uczuleniowych wśród dzieci spowodowały, że kozie mleko wróciło do łask.
Prof. Roman Niżnikowski, SGGW: Hodowla kóz rozwinęła się ze względu na prozdrowotne właściwości mleka i zainteresowanie nim będzie rosło, natomiast cały czas jest problem, który dotyczy z jednej strony przetwórstwa, a z drugiej strony dystrybucji, czyli umiejętności dotarcia na rynek.
I tu jest największy problem. W Polsce są tylko dwa duże zakłady skupujące kozie mleko, reszta to małe przetwórnie produkujące na rynek lokalny. Trudności ze sprzedażą koziego mleka w ubiegłych latach spowodowały, że wielu rolników zlikwidowało lub ograniczyło hodowlę. Teraz sytuacja się zmienia i na kozach, a właściwie na kozim mleku, można zrobić złoty interes.
Artur Radziejowski, hodowca kóz z Nowej Wsi: Hodowla kóz jest szansą dla bardzo wielu gospodarstw niskotowarowych, takich, które mają 10-20 hektarów. Czy się opłaca? Owszem opłaca się. Są duże nakłady pracy, zresztą jak w każdej hodowli, ale sporo zostaje w kieszeni.
W ciągu roku od jednej kozy można uzyskać 600–800 litrów mleka, pod warunkiem, że będzie ona odpowiednio żywiona. Oczywiście na dochody mogą liczyć rolnicy posiadający większe stada.
Artur Radziejowski, hodowca kóz z Nowej Wsi: Kozy hoduje od 2005 roku, obecnie mamy 85 kóz dojnych plus młodzież – 165 sztuk. Mleko dostarczamy do mleczarni w ilości około 5 tysięcy litrów.
Mleko kozie i wyroby z niego są dwu-, trzykrotnie droższe niż z mleka krowiego, ale chętnych na ich kupno nie brakuje. Coraz więcej towarów trafia także na rynki zagraniczne. Obecnie w Polsce jest około 190 tysięcy kóz, i ich liczba cały czas rośnie. Ale daleko nam do innych krajów. We Francji jest ponad milion tych zwierząt, w Hiszpanii blisko dwa i pół miliona, a w Grecji cztery i pół miliona” – podała Redakcja Rolna TVP.
W populacji kóz w Polsce dominującą grupą są kozy bezrasowe nazywane też użytkowymi. Użytkowane mlecznie dają rocznie około 300 kg mleka o średniej zawartości białka 2,8% i średniej zawartości tłuszczu nierzadko powyżej 4%. Do ras lokalnych, które miały wpływ na kształtowanie się populacji kóz na terenie Polski należały, obecnie już nieistniejące, rasy: koza karpacka, koza sandomierska, koza kazimierzowska. Hodowla skupia się przede wszystkim w województwach: wielkopolskim, pomorskim, kujawsko-pomorskim i warmińsko-mazurskim.
Redakcja AgroNews, fot. sxc.hu