Certyfikowane produkty mleczarskie „bez GMO” wpisują się w trend zdrowego odżywiania, toteż ich popularność w Europie – również i w Polsce – szybko rośnie. To konsumenci dokonując podczas codziennych zakupów wyboru artykułów niezawierających genetycznie zmodyfikowanych organizmów, sprawiają, że przybywa zakładów posiadających certyfikaty „bez GMO”.
W Europie Zachodniej produkty mleczne pochodzące od zwierząt karmionych paszami niezawierającymi GMO są bardzo popularne. Na przykład w Austrii już prawie 100% produktów mleczarskich produkowanych jest z mleka od krów, które są żywione paszami wolnymi od genetycznie zmodyfikowanych organizmów. Podobny trend jest widoczny także w Polsce. Coraz więcej zakładów mleczarskich stara się sprostać oczekiwaniom konsumentów i stawia na produkcję „bez GMO” potwierdzoną odpowiednim certyfikatem. Przybywa też certyfikowanych producentów pasz.
Certyfikat „bez GMO”
– Certyfikat „bez GMO” daje naszym odbiorcom pewność, że mają do czynienia z paszą niezawierającą genetycznie zmodyfikowanych organizmów – mówi Tomasz Krajewski, właściciel firmy Pro-Feed, która posiada certyfikat według standardu Polskiej Izby Mleka.
Zauważa on, że na rynku krajowym widać coraz większe zainteresowanie paszami niezawierającymi GMO. Wcale go to nie dziwi, gdyż w Europie ten trend widoczny jest od lat.
– Sprzedaję dużo dodatków witaminowych dla bydła i współpracuję m.in. z producentami z Austrii, tam trend bez GMO pojawił się kilkanaście lat temu – zauważa Tomasz Krajewski. – Teraz brak GMO mogę potwierdzić certyfikatem.
GMO zagrażać może m.in. bioróżnorodności
W Polsce szybko przybywa świadomych konsumentów, którzy wobec braku dowodów na to, że genetycznie zmodyfikowana żywność (powstała z roślin stworzonych w laboratoriach) jest bezpieczna dla człowieka, wolą jej unikać. Ludzie obawiają się m.in. chorób nowotworowych, pojawienia się nowych alergii pokarmowych, czy uodpornienia się na antybiotyki. Jednak GMO niesie obawy nie tylko związane ze zdrowiem ludzi, ale także dotyczące niebezpieczeństwa dla środowiska. Zagrażać może m.in. bioróżnorodności – może prowadzić do zaburzenia procesu naturalnego rozmnażania się poprzez pyłki, co w efekcie spowoduje wyginięcie poszczególnych odmian roślin. Kolejnego zagrożenia upatruje się w powstaniu superchwastów – czyli chwastów, które będzie trudno zwalczać, gdyż uodpornią się na opryski. Istnieje również niebezpieczeństwo rozprzestrzenienia się pyłków z roślin GMO na uprawy konwencjonalne, co może doprowadzić do pojawienia się GMO nawet w uprawach ekologicznych.
GMO by poprawić cechy użytkowe roślin
Modyfikacjom genetycznym poddanych zostało już wiele gatunków roślin, m.in.: kukurydza, ziemniaki, pomidory, truskawki, soja, rzepak, buraki cukrowe, ryż, sałata, bawełna, pszenica, dynie, winogrona, banany, kapusta, kawa. Jednym z głównych celów wprowadzania nowych genów jest stworzenie roślin łatwiejszych i tańszych w uprawie – np. odpornych na choroby i szkodniki, a także na mróz oraz suszę, mających mniejsze wymagania glebowe. Modyfikacje genetyczne tworzone są także po to, by poprawić cechy użytkowe roślin. Na przykład winogrona pozbawione pestek zyskują zastosowanie jako dodatek do deserów i ciast; pomidory z usuniętym czynnikiem powodującym ich dojrzewanie mają wydłużony czas przydatności do spożycia; ziemniaki ze zwiększoną zawartością skrobi zyskują większe znaczenie przemysłowe podobnie jak mąka pszenna ze zwiększoną zawartością glutenu.
Źródło: Polska Izba Mleka