Wymieranie pszczół to ogólnoświatowy problem. O jego skutkach i przyczynach mówił podczas niedawnego festynu naukowego w Powsinie prof. Jerzy Wilde z Katedry Pszczelnictwa Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie.
Pestycydy są bardzo ważnym, jednak nie najważniejszym czynnikiem ginięcia pszczół – a na pewno nie w naszym kraju. Do spektakularnych wytruć pszczół dochodzi najczęściej wskutek bezmyślnego stosowania pestycydów przez rolników. Jednak najważniejszą przyczyną pozostaje roztocz Varroa destrucor, powodujący warrozę. Warroza jest wciąż nieskutecznie leczona przez pszczelarzy. Nawet jeśli uda się ją wyeliminować, dochodzi do reinwazji – wyleczone pszczoły ponownie się zakażają od chorych.
Walka z warrozą to być albo nie być pszczelarstwa. Nie ma możliwości całkowitego jej wyeliminowania. Niszczymy aktywną część populacji roztocza, która jednak się odnawia. Pszczelarze wiedzą, że muszą leczyć – jeśli pszczela rodzina nie jest leczona, ginie w ciągu roku, w najlepszym razie – trzech lat.
Z drugiej strony trzeba edukować rolników, aby właściwie stosowali pestycydy. Jednak ich wyeliminowanie byłoby utopią. Bez pestycydów szkodniki tak by się rozmnożyły, że w ogóle nie byłoby plonów. Z drugiej strony plonów może nie być także wówczas, gdy rolnicy wytrują wszystkie pszczoły. Im szybciej zdadzą sobie z tego sprawę, tym lepiej będzie zarówno dla pszczół, jak i rolników
Coraz częściej mówi się o pestycydach nowej generacji – tak zwanych neonikotynoidach. Stosowane w niskich dawkach, nie trują bezpośrednio pszczół, ale blokują ich pamięć. Pszczoła wylatuje z ula i nie wraca. To przede wszystkim problem krajów, które bardzo intensywnie stosują neonikotynoidy. W Polsce na szczęście nie są tak szeroko stosowane. Wydaje się, że większy problem mamy z pestycydami starej generacji – i rolnikami, którzy stosują je niezgodnie z obowiązującymi przepisami
"Osobiście nie jestem aż tak wielkim pesymistą, żeby wierzyć w niesłusznie przypisywana Einsteinowi przepowiednię, – że jeśli zginie ostatnia pszczoła, ludziom zostaną cztery lata życia. Myślę, ze poradzilibyśmy sobie z przeżyciem – ale byłoby to życie monotonne. Mogłoby przypominać filmy science fiction, w których żyjący gdzieś w kosmosie ludzie żywią się syntetycznymi pokarmami. Możemy jeść na przykład same glony, które owadów do rozmnażania nie potrzebują. Żylibyśmy w świecie bez kwiatów, bez ptaków – bo pszczoła uczestniczy także w zapylaniu roślin, które nie są w kręgu zainteresowania człowieka – dają za to pokarm ptakom śpiewającym. Nie chciałbym żyć w takim monotonnym świecie" – mówił prof. Wilde.
Dodał, że w krajach Trzeciego świata, na przykład w Afryce czy Azji problem z ginięciem pszczół jest mniej nasilony. "Spędziłem 3 lata w Nepalu. Edukowaliśmy tam pszczelarzy, by produkowali miód dla hinduskiej firmy farmaceutycznej. W Indiach bowiem miód rozprowadzany jest przez apteki, w małych opakowaniach. Jednak podczas certyfikacji wyszło na jaw, że nawet w Nepalu są problemy ze stosowaniem środków chemicznych. W Chinach zagrożenie dla pszczół już się pojawiło – dlatego współpracują z europejskimi specjalistami" – dodał.
A co z miodem importowanym na przykład z Chin? W tym kraju po pierwsze niefrasobliwie podchodzi się do stosowania antybiotyków i innych leków, które nie zostały dopuszczone do użytku w Unii Europejskiej. Miód może zawierać ich śladowe ilości.
"Poza tym w Chinach – a także w Indiach – nauczono się wytwarzać miód we ogóle bez udziału pszczół. Wyrabia się go z inwertowanych cukrów z barwnikami i dodatkami zapachowymi. Taki "miód", który w ogóle nie widział pszczół jest najbardziej niebezpieczny – trudno go odróżnić od naturalnego nawet w dobrze wyposażonym laboratorium. Jeśli taki produkt trafia na rynek, zniechęca konsumentów. Brakuje jasnych regulacji, które wyeliminowałyby tego rodzaju +miód+ z rynku – w tej chwili można dodać do niego 1-2 proc. naszego miodu i sprzedawać jako produkt pochodzący z krajów unii europejskiej i spoza niej" – opowiadał ekspert.
Jednak globalizacja i podobne zawirowania działają na korzyść pszczelarzy – polską specyfiką jest coraz częstsze kupowanie miodu bezpośrednio od pszczelarzy. Dzięki pominięciu pośrednika pszczelarz może uzyskać wyższą cenę.
Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl, fot. sxc.hu