Polscy konsumenci są wybredni, jeśli chodzi o truskawki i najchętniej wybierają krajowe owoce. Na naszych stołach nie chcemy truskawek, które przebyły długą drogę, i aby ją przetrwać zostały poddane chemicznemu “wzmocnieniu”.
Do Polski owoce przyjeżdżają z południa Europy zazwyczaj w drewnianych skrzyneczkach lub jednorazowych kartonach. Potem truskawki są przesypywane w tradycyjne łubianki i kierowane do handlu detalicznego. Na tym podszywaniu pod polskie truskawki tracą zarówno rolnicy, jak i konsumenci, którym sprzedaje się towar gorszej jakości za cenę dobrych krajowych owoców.
Różnica na cenie średnio wynosi 10 zł. Polska truskawka dzisiaj na giełdach towarowych kosztuje około 20 złotych. Truskawka grecka, serbska, hiszpańska albo turecka kosztuje obecnie 10 złotych.
W obronie polskiej truskawki
Lewica żąda od Ministra Rolnictwa postępowania wyjaśniającego mającego na celu sprawdzenie czy nie doszło do naruszenia przepisów Ustawy o jakości handlowej produktów rolno-spożywczych oraz Ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów w zakresie nieuczciwych praktyk rynkowych polegających na fałszowaniu kraju pochodzenia truskawek i wprowadzania ich na rynek.
Posłowie Arkadiusz Iwaniak oraz Marcin Kulasek zwracają się również do Głównego Inspektora Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych o wszczęcie postępowania kontrolnego mającego na celu ustalenie czy na rynek wprowadzono zafałszowane artykuły rolno-spożywcze poprzez podanie nieprawdziwego kraju ich pochodzenia.
Parlamentarzyści skierowali również wniosek do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, aby urzędnicy sprawdzili czy nie doszło nieuczciwych praktyk rynkowych polegających na zamianie kraju pochodzenia truskawek zakupionych u zagranicznych producentów.
Dość fałszowania polskich produktów
– Jako konsumenci chcemy jeść polskie produkty, polską truskawkę, która jest smaczna, piękna, czerwona i soczysta. Truskawka spoza naszego kraju dojrzewa na naczepie samochodu ciężarowego – mówił poseł Arkadiusz Iwaniak podczas konferencji prasowej w Sejmie. Jak podkreślił na tym procederze tracą również krajowi producenci. – Polska truskawka dzisiaj na giełdach towarowych kosztuje około 20 złotych. Truskawka grecka, serbska, hiszpańska albo turecka kosztuje dzisiaj 10 złotych. Łącznie z kosztami transportu do Polski. Następnie sprzedawana pod etykietą „produkt polski”, sprzedawana jest w cenie truskawki polskiej – informuje.
Fałszowanie kraju pochodzenia to proceder, który ma miejsce już od kilku lat. – Ministerstwo Rolnictwa instytucje, które powinny się tym zająć nie robią kompletnie nic – ocenia poseł. – Panie ministrze, trzeba się ruszyć z wygodnego fotela w ministerstwie i pojechać do Czerwińska, do plantatorów i z nimi porozmawiać na temat fałszowania kraju pochodzenia truskawki. Apelujemy do Pana, żeby ruszył się Pan ze swojego klimatyzowanym pokoju i zaczął rozmawiać. Nie da się rozmawiać o problemach rolników, sadowników, plantatorów truskawek w gmachu ministerstwa, trzeba po prostu do nich pojechać. Oni panu wyjaśnią na czym polega problem – oświadczył Arkadiusz Iwania.
Minimalna cena zakupu ratunkiem dla producentów
– Polski rolnik jest oszukiwany, okłamywany i wykorzystywany. Ministerstwo Rolnictwa jest zawsze o krok za problemem i nie potrafi reagować na bieżącą sytuację od razu – mówił Daniel Oliszewski z Nowej Lewicy. – Dlatego Nowa Lewica ma ustawę, która gwarantuje rolnikom tak zwaną cenę minimalną. Producent będzie zabezpieczony, koszty produkcji, który poniesie do wyprodukowania swojego towaru będzie mu zapłacony w postaci ceny minimalnej – poinformował. – Ministerstwo Rolnictwa w ostatnim czasie podpisało odpisało Mazurskiej Izbie Rolniczej, iż takiej ustawy nie da się wprowadzić. Panie ministrze, nie oszukujmy się. W Hiszpanii się da, w innych krajach się da, to także w Polsce też jest to możliwe – ocenił.
Źródło: Klub Poselski – Lewica
Zagraniczne jako polskie, od handlarza jako od rolnika, konwencjonalne jako bio, boskop jako szara reneta (to już kit wciskany przez samego sadownika). I tak w kółko…