W rarytasach siła?

 

Wydawane w ostatnich latach książki na temat żywności nie pozostawiają wątpliwości: to, co spożywają współczesne, rozwinięte społeczeństwa, coraz trudniej nazwać prawdziwą żywnością; coraz częściej jest to suma składników pokarmowych skomponowanych wg różnych zaleceń (domieszki mikroelementów, wypreparowanie niektórych składników, sztuczne zamienniki, sztuczne składniki wspomagające przechowywanie, przedłużające żywotność produktów… itp.). Dzieje się tak z wielu powodów: zarówno rolnictwo, jak i przemysł przetwarzający surowce rolne podlegają rozwojowi w kierunku unowocześnienia, uprzemysłowienia, zwiększenia sprawności, wydajności. W rezultacie – bez sentymentów – jest to biznes jak każdy inny. Tyle że ten biznes pracuje na organizmach żywych (zwierzęta i rośliny) i dla organizmów żywych (ludzie, zwierzęta, rośliny).

 

Rozwój chemii spożywczej, biogenetyki, chemii rolnej powoduje, że żywność w coraz większym stopniu nosi znamiona sztuczności i coraz trudniej przywoła „dawne” nazwy czy smak poszczególnych potraw, produktów czy nawet surowców (odmiany owoców, warzyw, zwierząt itd.).

 

Powszechne „zawołanie” o lepszą i smaczniejszą żywność ma więc jako podstawę nie tylko zachowanie czy przywołanie tradycji, ale zapewnienie podaży produktów, które są smaczne, pełnowartościowe, zdrowe. Tyle że w obliczu mnogości tych produktów konsumenci wołają o „zapewnienie” gwarantowanej jakości. Takim rozwiązaniem są produkty podlegające unijnej procedurze rejestracji jako produkty (potrawy, surowce) tradycyjne związane z miejscem pochodzenia albo/i surowców, albo/i technologii, albo/i produkcji. W zależności od rodzaju rejestrowanego produktu dopuszcza się alternatywy bądź obliguje rejestrujących do wypełnienia wszystkich jednocześnie sposobów powiązań z miejscem.

 

Unia Europejska stworzyła takie rozwiązanie, aby po pierwsze – ułatwić rolnikom sprzedaż produktów i poprawić w ten sposób ich dochody; po drugie – aby odpowiedzieć na tendencję lat 90. polegającą na tym, że bogate społeczeństwa zmieniają model spożycia żywności, rezygnując z produktów podstawowych (tymi już są nasycone), a poszukują produktów ciekawych, odmiennych, innych niż dotąd. Aby rozszerzyć własny rynek i zachęcić obywateli do kupowania rodzimych produktów, powstało rozwiązanie prawnoorganizacyjne, polegające na dostarczeniu konsumentom innej żywności związanej z pochodzeniem geograficznym produktów spożywczych.

 

Jeśli mówić o ekonomicznych aspektach wytwarzania żywności znakowanej jakościowymi znakami pochodzenia, to należy zwrócić uwagę na kilka aspektów:

1.  
 Żywność ta jest i będzie droższa dla konsumentów, ponieważ jest odmienna, wyższej jakości, a producenci ze względu na małą skalę mają wyższe koszty produkcji. Konsument, zwłaszcza bogaty, jest w stanie zapłacić za tę nietypową i lepszą jakość pod warunkiem, że rzeczywiście będzie to produkt wybitny. Z tego faktu ekonomiczne korzyści powinni wynieść rolnicy.

 

2.    Wytwarzanie takiej żywności daje producentom nie tylko szanse na wyższe dochody, ale na wykorzystanie lokalnych zasobów: materialnych (czynniki produkcji), tradycji, umiejętności, tożsamości miejsca i przywiązanie konsumentów do tych wartości. Jest to szansa dla obszarów wiejskich wykreowania w świadomości kupujących – miejsca i produktu pochodzącego z danego miejsca.

3.  
 Aby można było mówić o kwestiach ekonomicznych przy produkcji jakościowej żywności, musi ona faktycznie być widoczna na rynku. Nie każdy bowiem produkt, który ma na etykiecie napis „tradycyjny, babuni, dziadunia, teściowej” itd. oznacza zgodny z wymogami unijnymi tradycyjny produkt na rynku. Tymczasem w Polsce żywność ta praktycznie nie istnieje. We Francji co trzeci litr mleka przeznaczany jest na wyprodukowanie zarejestrowanych i oznaczonych znakami geograficznymi produktów. W Polsce są to ilości śladowe. We Włoszech do zapewnienia podaży szynki parmeńskiej potrzeba rocznie 5 mln sztuk tuczników! W Polsce jest to ciągle skala jednej półki, blachy z pasztetem, koszyka ze słoikami itp. Przyczyn należy upatrywać w rozwiązaniach prawnopodatkowych dla rolnictwa. Podczas gdy w całej UE taka produkcja żywności uważana jest za biznes i tak przez prawo traktowana (rolnicy mogą korzystać z pomocy unijnej na rozwój przedsiębiorczości), w Polsce nadal traktowana jest jako ciekawostka, sentymenty oraz podobne uczucia nakierowane na „zachowanie wartości”.

 

4.    Wszyscy producenci muszą liczyć się z tym, że na rynku polskim występuje także konkurencja między produktami znakowanymi znakami pochodzenia a pochodzącymi z innych krajów unijnych. Nie ma możliwości nakazania polskim konsumentom kupowania jedynie polskich produktów, w tym z pochodzeniem geograficznym, jeśli konsumenci zechcą wybrać produkty innych krajów. Aby tak się nie stało, polscy konsumenci muszą czuć potęgę polskich rolników w tej dziedzinie, tj. ich dobre zorganizowanie się dla celów produkcji takiego czy innego produktu (a to jest wymagane przepisami UE), widoczną na rynku podaż wielu produktów z różnych regionów, stałą ich obecność w miejscach sprzedaży. Jak się wydaje, droga do tego daleka. Ministerstwo Rolnictwa wprowadziło rozwiązanie – wprawdzie na użytek tylko rynku polskiego – ale za to promujące indywidualną rejestrację, co (w powiązaniu z powyższymi uwagami) skutecznie przyczynia się do śladowej skali produkcji i dezorganizowania producentów.

 

5.    Aby i producenci i konsumenci odnieśli korzyści z rozwiązania, jakie proponuje UE, potrzebne jest wspólne działanie władz lokalnych z producentami, włączenie się lokalnych organizacji pozarządowych, skonstruowanie mechanizmów dla rolników nastawionych na biznes (tj. wytwarzanie zysków i pokonywanie konkurencji), a nie na cele socjalne i polityczne. W przeciwnym wypadku oddamy konkurencji rynek polskich konsumentów, a producenci innych krajów unijnych będą z powodzeniem realizować swe zyski na 38-milionowej grupie Polaków.

 

Prof. dr hab. Małgorzata Duczkowska-Piasecka

 

Szkoła Główna Handlowa, Warszawa

 

Źródło: Nowa Wieś Europejska 7-8/2010

 

Zostaw komentarz

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Jak właściwie nawozić trwałe użytki zielone? Terminy i porady dla rolników

Nawożenie trwałych użytków zielonych (TUZ) jest kluczowym elementem ich efektywnego zarządzania. Właściwy dobór terminów stosowania nawozów wpływa na plonowanie, jakość paszy oraz kondycję ekosystemu....
13,428FaniLubię
7,105ObserwującyObserwuj
3,946ObserwującyObserwuj
8,520SubskrybującySubskrybuj
Verified by ExactMetrics