Największe rzeki świata “umierają” – alarmuje w swoim raporcie międzynarodowa organizacja ekologiczna WWF. Pociągnie to za sobą katastrofalne skutki nie tylko dla środowiska, ale przede wszystkim dla milonów ludzi, mieszkających w ich dolinach. Okazuje się, że problem dotyczy wszyskich kontynetów, a zwłaszcza najbardziej zaludnionych obszarów Azji.
Dlaczego największe rzeki mogą zniknąć z naszego globu? Na to pytanie odpowiada raport WWF World’s Top 10 Rivers at Risk. Opisuje on dziesięć dużych i najbardziej zagrożonych rzek na Ziemi, “umierających” z powodu globalnego ocieplenia, przekształcania ich dolin przez człowieka i zanieczyszczenia środowiska.
Aż pięć z opisywanych w raporcie WWF rzek znajduje się w Azji. Są to – Ganges, Indus, Jangcy, Mekong i Saluin (chińska nazwa tej rzeki to Nujiang). W tym rejonie świata rzeki pozwalają przetrwać milionom ludzi, których los zależy od zasobów słodkiej wody. Inne kontynenty borykają się z tymi samymi problemami. Pozostałe pięć prezentowanych przez raport przypadków stanowią La Plata w Ameryce Południowej, Rio Grande (Ameryka Pólnocna), Dunaj w Europie, Nil w Afryce i Murray-Darling w Australii. Wszędzie tam presja człowieka na środowisko doprowadziła do szeregu niekorzystnych zmian w ich dolinach. Podobne problemy występują w Polsce.
Więcej ludzi, mniej wody
Tak stało się w przypadku rzeki Jangcy, na której chiński rząd wybudował Tamę Trzech Przełomów. Rezultatem tych nieprzemyślanych działań jest wzrost zanieczyszczenia tej najdłuższej rzeki Azji o 73 procent w porównaniu z wynikami badań sprzed 50 lat. Co więcej testy włosów ludzi mieszkających nad Jangcy wykazały, że poziom kadmu w organizmie poddanych im osób pięciokrotnie przekracza dopuszczalne normy. O 50 procent wzrosła też liczba zachorowań na żółtaczkę typu A i dezynterię. A to zaledwie niektóre z wymienionych w raporcie WWF skutków ujarzmienia Jangcy przez człowieka.
Jangcy powinna być przestrogą dla innych krajów Azji. Podobny los może spotkać rzekę Saluin. Rządy państw przez które płynie zamierzają zrealizować na niej szereg inwestycji, w tym kolejne tamy. Zagrożą one środowisku i ludziom reprezentującym 13 różnych grup etnicznych, którzy od wieków zamieszkują brzegi tej rzeki.
Równie ważną rzeką z punktu widzenia ludzi jest Mekong. Dostarcza on aż 80 procent białka pochodzenia zwierzęcego 55 milionom osób, które żyją w jej dolinie. Jednak przełowienie wód Mekongu sprawia, że rybacy wyławiają coraz mniej ryb, stanowiących podstawę lokalnej diety.
Kolejne dwie wielkie rzeki Azji, Ganges i Indus, tracą coraz więcej wody. Pierwsza z nich może wyschnąć w rezultacie polityki władz Indii, które chcą nawodnić jak największy obszar tego kraju. Z kolei Indus wkrótce może stracić swoje źródło wody – himalajskie lodowce, dostarczające 80 procent wód Indusu, coraz szybciej topnieją pod wpływem globalnego ocieplenia.
Nie tylko Azja
Problem “umierających” rzek dotyczy w równym stopniu innych rejonów świata, także krajów wysoko rozwiniętych. Rio Grande w Stanach Zjednoczonych znika w rezultacie rosnącego popytu na wodę w rolnictwie i w gospodarstwach domowych. Sytuację pogarsza budowa tam, spowalniających bieg rzeki i zwiększających poziom parowania oraz pojawienie się gatunków inwazyjnych, które nigdy wcześniej nie występowały w tej rzece.
Podobny problem ma Australia. Rzeki Murray i Darling roją się od obcych gatunków ryb, wypierających gatunki rodzime. Natomiast wspólnemu ujściu Parany i Urugwaju, nazywanym La Plata, grożą już zrealizowane (największa na świecie tama Itaipu na Paranie) bądź planowane (projekt ‘hidrovia’) inwestycje.
Rzeki “umierają” też w Afryce. Nil, najdłuższa rzeka świata, jest źrodłem utrzymania dla 360 milionów ludzi. Jednak przyszłość mieszkańców doliny Nilu stoi pod dużym znakiem zapytania. Przewiduje się, że jego zasobność w wodę będzie maleć w związku z globalnym ociepleniem, a to zagrozi uprawom rolnym w jej dolnym i środkowym biegu, które ze względu na swoje położenie wśród piasków pustyni zależą od istnienia rzeki. W samym tylko Egipcie może ucierpieć 78 milionów mieszkańców tego kraju.
W przypadku Europy raport WWF wymienia Dunaj. Ujarzmianie jego doliny – budowa tam i kanałów, prace irygacyjne, pogłębianie rzeki na potrzeby żeglugi śródlądowej i niszczenie obszarów zalewowych – przyczyniło się albo przyczyni do degradacji środowiska. Niepokój budzą też plany wykorzystania Dunaju jako korytarza transportowego pomiędzy Morzem Północnym a Morzem Czarnym, ponieważ oznacza to zwiększenie liczby statków pływających po jego wodach, co może doprowadzić do wyginięcia wielu gatunków roślin i zwierząt.
Dziesięć przypadków opisanych w raporcie nie wyczerpuje listy najbardziej zagrożonych rzek na Ziemi. Na całym świecie nieprzemyślane inwestycje, nadmierne wykorzystanie wody, przełowienie ryb, pojawienie się gatunków inwazyjnych, zanieczyszczenie i wreszcie globalne ocieplenie sprawiają, że tracą one swój naturalny charakter, a człowiek dostęp do ich zasobów. Problem ten nie omija też Polski.
Niestety, podobne zagrożenia dotyczą Polski – mówi Przemysław Nawrocki, Kierownik Projektu WWF “Rzeki dla życia”. – Wciąż dominuje u nas przestarzałe podejście do sprawy ochrony rzek, co prowadzi do ich regulacji i budowy sztucznych zbiorników. Wbrew powszechnemu przekonaniu, „ujarzmianie rzek” zwiększa ryzyko powodzi i pogarsza jakość wody. Takim przykładem jest zapora na Dunajcu w Czorsztynie. Zniszczyła ona bezpowrotnie naturalną dolinę rzeki. Co więcej miliony złotych z kieszeni podatników zostało wydanych na inwestycję, która nie ma uzasadnienia ekonomicznego i nie jest w stanie uchronić przed falą powodziową żadnej większej miejscowości poniżej tej zapory.
Źródło: Organizacja Ekologiczna WWF, www.wwf.pl, fot.sxc.hu