Rafał Trzaskowski po raz kolejny stara się przekonać wyborców, że jego kampania opiera się na bliskości z obywatelami. Tym razem prezydent Warszawy zamieścił w mediach społecznościowych nagranie, na którym jego żona, Małgorzata Trzaskowska, prowadzi ciągnik rolniczy John Deere 8530.
Zawsze zastanawiałem się po co Gośce prawo jazdy na traktor.
No to już wiem 😉 pic.twitter.com/iN3bUsR6sH
— Rafał Trzaskowski (@trzaskowski_) February 1, 2025
Rolnictwo na pierwszym planie?
Nagranie, które miało zapewne pokazać, że Trzaskowscy mają zrozumienie dla problemów rolników, szybko wywołało burzę wśród politycznych przeciwników. „Kogo oni jeszcze w tej kampanii będą udawali” – skomentował rzecznik PiS Rafał Bochenek, podważając autentyczność gestu prezydenta stolicy i jego małżonki.
Nie mniej krytycznie zareagowali przedstawiciele Konfederacji, wypominając Trzaskowskiemu brak wsparcia dla rolników w momentach prawdziwych trudności. „Pięknie, tylko gdzie był Pan i Pańska małżonka, gdy rolnicy naprawdę walczyli o swoje? Gdzie byliście, gdy protestowali przeciwko Zielonemu Ładowi?” – zapytała partia na swoich oficjalnych profilach.
Polityczna inscenizacja czy szczery gest?
Nie jest tajemnicą, że kampanie wyborcze często wiążą się z licznymi inscenizacjami, mającymi przybliżyć kandydatów do różnych grup społecznych. Czy występ Małgorzaty Trzaskowskiej za kierownicą ciągnika to kolejny element politycznej strategii, czy faktyczne zaangażowanie w sprawy wsi?
Trzaskowski, publikując nagranie, zaznaczył z humorem: „Zawsze zastanawiałem się, po co Gośce prawo jazdy na traktor. No to już wiem ;)”. Choć komentarz miał luźny charakter, dla części odbiorców może on brzmieć jak lekceważenie problemów rolników.
Czy Polacy kupują taką narrację?
Reakcje społecznościowe na nagranie są podzielone. Jedni doceniają gest, inni traktują go jako typowy zabieg PR-owy, wpisujący się w standardy współczesnej polityki.
Czy wyborcy uznają to za dowód autentycznej troski o problemy wsi, czy jedynie za próbę poprawienia wizerunku Trzaskowskiego w obliczu wyborczych zmagań? To pytanie, na które odpowiedź poznamy przy urnach.