Rząd poinformował, że pracuje nad wyeliminowaniem nazw, które mogą bezpośrednio kojarzyć się z zawartością mięsa w produktach wegetariańskich – podało euractiv.pl
Jest to kwestia przejrzystości i uczciwości w odpowiedzi na uzasadnione oczekiwania konsumentów i producentów – poinformował w oświadczeniu francuski minister rolnictwa Marc Fesneau.
Rozporządzenie dotyczy jedynie produktów wytwarzanych i sprzedawanych we Francji. Na liście znalazło się 21 zakazanych określeń, które do tej pory służyły także do opisywania produktów na bazie białka. Według Fesneau nie można nazywać ich już „stekiem”, czy „żeberkami”.
Ponad 120 podobnych określeń będzie dozwolonych w użyciu. Warunkiem jest wymóg, aby produkty nie przekraczały określonej ilości białek roślinnych (0,5-6%).
Debata nad tematem trwa od dawna
W ostatnich latach po produkty bezmięsne sięga coraz większa część społeczeństwa. Wszystko za sprawą wzrostu świadomości na temat diet wegetariańskiej i wegańskiej, co sprawia, że spożywanie produktów odzwierzęcych spotyka się z coraz częstszym sprzeciwem.
Produkcja mięsa znacząco wpływa na klimat – zwiększa emisję gazów cieplarnianych i wpływa na wycinkę lasów. Według profesor Naomi Oreskes z Uniwersytetu Harvarda, wśród głównych czynników napędzających zmiany klimatyczne jest rolnictwo.
– Około 40% gazów cieplarnianych pochodzi z rolnictwa, wylesiania i innych zmian w sposobie użytkowania gruntów. Mięso, a szczególnie wołowina, napędza zmiany klimatyczne na dwa sposoby: po pierwsze, poprzez emisję metanu przez krowy, silnych gazów cieplarnianych, a po drugie, poprzez niszczenie lasów, gdy są one przekształcane w pastwiska – zaznacza Oreskes w artykule opublikowanym w Scientific American.
Czy zmiany są potrzebne?
O komentarz poprosiliśmy Martę Gregorczyk, ekspertkę z Greenpeace Polska.
– Temat ten był już poruszany w ostatnich latach w Parlamencie Europejskim. Faktem jest, że branża mięsna obawia się wzrostu sprzedaży produktów wegetariańskich i wegańskich. Te działania mają na celu ochronę popytu na przemysł mięsny, który wiąże się z ogromnymi pieniędzmi. Producenci mleka także są zaniepokojeni wzrostem rynku nabiałów roślinnych. Zabiegają o zakaz nazywania takich produktów mlekiem, a zamiast tego proponują sformułowanie „napój”.
Ekspertka zwraca uwagę na fakt, iż każdy konsument powinien mieć prawo do wyboru. „Nazwy powinny zostać. Burger może być wyprodukowany zarówno z mięsa, soczewicy, jak i buraków. Powszechnie spotykamy się z takimi produktami w sklepach i restauracjach. Jeszcze 10 lat temu ich dostępność nie była tak łatwa. Każdy powinien mieć możliwość wyboru, jakiego burgera chce zjeść. Ten roślinny zawsze będzie zdrowszy od tego, który został wyprodukowany z mięsa”, twierdzi.
Ograniczenie przemysłu mięsnego z pozytywnym skutkiem może wpłynąć na zdrowie konsumentów.
– Spożycie mięsa w Unii Europejskiej jest bardzo wysokie. Powinno być dużo niższe. Światowa Organizacja Zdrowia potwierdziła, że nadmierne spożywanie czerwonego mięsa i mięsnych produktów przetworzonych tj. wędlin, czy parówek może być rakotwórcze. Przemysł tytoniowy także nie przyznawał się otwarcie do tego, że ich produkty powodują wzrost liczby zachorowań na raka. Podobnie jest z przemysłem mięsnym. Nadmierna konsumpcja mięsa szkodzi naszemu zdrowiu – zauważa ekspertka.
W następnych dniach dekretem zajmie się Komisja Europejska, która sprawdzi go pod kątem zasad etykietowania żywności. Producenci będą mogli wyprzedać zapasy opakowań produktów, które zawierają stare oznakowania.
Autor Oliwia Róża Serwa | EURACTIV.pl
