8 lutego odbyła się w Kancelarii Prezydenta dyskusja w ramach Forum Debaty Publicznej u Prezydenta pod hasłem „Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie?”. Spotkanie to od kilku tygodni budziło wiele kontrowersji.
Wśród niewielkiego grona zaproszonych do uczestnictwa w debacie została zaproszona Danuta Pilarska, rolniczka z Retkowa w gm. Szubin, szefowa Związku Zawodowego Rolników Ekologicznych św. Franciszka z Asyżu. Zupełnie niespodziewanie doszło do niezapowiedzianego wcześniej kilkuminutowego spotkania Pilarskiej z prezydentem Komorowskim.
Prezydent zauważa problem
– Bardzo się cieszę z tego, że prezydent zauważa problem jaki wynika z modyfikacji genetycznych, ingerencji, a zwłaszcza skutków tejże, i stosowaniu tej biotechnologii w przyrodzie, a co za tym idzie w życiu każdego z nas – mówi Danuta Pilarska prezes ZZRE św. Franciszka z Asyżu.
– To, że Bronisław Komorowski, przysłuchiwał się obradom przez tak długi okres czasu z pewnością świadczy o tym, że argumenty nasze są przekonujące. Inicjatywa legislacyjna prezydenta zapowiedziana przez niego podczas spotkania związana z kompleksowym rozwiązaniem kwestii GMO w jednym akcie prawa może stać się kluczowym momentem w walce z zagrożeniami z modyfikacjami genetycznymi. Nie mniej. Niestety jesteśmy dopiero na początku tej batalii i z pewnością droga związana z zablokowaniem ekspansji GMO w Polsce jest jeszcze długa, kręta i pełna niebezpieczeństw. Z tym, że kolejne kroki naprzód zostały poczynione w środę, 8 lutego – dodaje.
Kroki na drodze rozwiązań
Wiele głosów postronnych obserwatorów debaty po potkaniu mówiło, że argumenty przeciwników GMO były niezwykle przekonujące. Co najważniejsze zauważyć można, że szeregi przeciwników GMO rosną niemalże z każdym tygodniem. Jest ich więcej niż zwolenników GMO.
– Coraz częściej pojawiają się opinie wśród dotychczasowych sceptyków działań naszego Związku oraz Ekolandu (prezes Pilarska jest przewodniczącą Zarządu Głównego – dop. red.) i wielu innych organizacji ekologicznych, że cyt. „z tym GMO jest coś na rzeczy”. Co to oznacza dla nas? Tylko tyle, i aż tyle, że nie wolno nam zejść z tej drogi i na bieżąco monitować, interweniować i edukować nasze społeczeństwo na temat zagrożeń w rolnictwie, przyrodzie, życiu codziennym, związanych z GMO – podkreśla Pilarska.
– Ja tylko w tym miejscu przypomnę, iż nasz Związek jako pierwszy, co spotkało się krytykanctwem niektórych nieopowiedzianych kół mieniących się ekologicznymi i „walczących” z ekspansją GMO na terenie naszego kraju, apelował by kwestie dotyczące GMO zawrzeć w jednej ustawie obejmującej całokształt sprawy. Stąd też moja osobista radość z deklaracji Bronisława Komorowskiego, który zapowiedział złożenie do parlamentu takowej ustawy – nadmienia.
Nieoczekiwane spotkanie
– Bardzo cieszę się ze spotkania z panem Komorowskim, do którego doszło w kuluarach obrad – podkreśla Pilarska. – To wielki zaszczyt dla mnie. I mówię tutaj nie jako szefowa organizacji, społecznik, ale jako rolnik, prosto z pola z małego Retkowa w północnych Pałukach. Cieszę się, że z panem prezydentem mogłam przez kilka minut porozmawiać. Mówiłam mu jak to jest na wsi, spokojnej wsi, wesołej i że wszytko co jem sama sobie robię tj. piekę chleb, kiszę kapustę, no i sama też robię kaszankę wątrobiankę i salceson. Mówiłam o codziennym normalnym życiu na wsi – zaznacza.
Oby nie retoryczne pytania
– Wracając do samej debaty na którą zaproszenie od prezydenta dostałam jako przedstawiciel rolników, podczas swojego wystąpienia podkreśliłam, że rolnictwo z uprawami GMO to rolnictwo bez rolnika – informuje Pilarska.
– Polska jako kraj rolniczy przez wprowadzenie GMO może utracić ponad milion gospodarstw małych i średnich. Pytałam prezydenta co stanie się z tymi rodzinami. Kto będzie ich utrzymywał? Rolnictwo może być jedno, bez GMO jak teraz albo z GMO gdzie Polski rolnik utraci wiarygodność, a tym samym rynki zbytu i nie będzie miał wyboru, bo współistnienie upraw tradycyjnych i GMO jest nie możliwe. Polska będzie tylko konkurencyjna jak będzie miała rolnictwo bez upraw GMO. Kraje takie jak Francja, Niemcy i inne w Europie wprowadziły zakaz upraw GMO. Dlaczego na podstawie dyrektywy unijnej 2001/18/EU my też tak nie możemy zrobić? W debacie po jednej stronie w wysokim procencie przemawiało dobro wspólne, a po drugiej stronie przemawiał zysk Wielki niewielu ludzi, nie mówiąc o kosztach społecznych, ekonomicznych, zdrowotnych i innych. Zasada roztropności każe się trzymać z dala od GMO. To jest ogólnie przyjmowana etyka rolników – podkreśla.
Redakcja AgroNews, fot. dreamstime.com