Sadownicy przyjechali dziś do Warszawy, by domagać się od rządu większego wsparcia po wprowadzeniu przez Rosję embarga na polskie jabłka. Zebrali się pod pominikiem Piłsudskiego, skąd wyruszyli w kierunku Kancelarii Premiera RP. Przez kilka godzin Aleje Ujazdowskie były zablokowane przez protesujących – nie jeździły autobusy. Sadownicy przyjechali wyposażeni we flagi i gwizdki, a także transparenty, a na nich hasła "Jabłkami zapłacimy za gaz", "Zabrać pensję politykom", "Polityka Wasza – Bieda nasza" czy "Energia dla kraju, rekompensaty dla nas".
– Polscy sadownicy na skutek wprowadzonego embarga przez Federację Rosyjską, które było retorsją za unijne sankcje popadają w coraz większe problemy finansowe. Od trzech miesięcy nie uzyskali wystarczającej pomocy od polskiego Rządu oraz od Komisji Europejskiej. Sytuacja z dnia na dzień robi się coraz bardziej drastyczna, bowiem dochodzą do nas informację o próbach targnięcia się na życie przez sadowników, którzy już nie radzą sobie z takim obciążeniem – mówi Mirosław Maliszewski, Prezes Związku Sadwoników.
Rosyjskie embargo najbardziej uderzyło właśnie w plantatarów jabłek. Dziś nie mają oni gdzie sprzedać ponad 1,5 mln ton tych owoców, które w normalnych warunkach byłyby wysłane na Wschód. Skarżą się także na zbyt małą ich zdaniem pomoc Komisji Europejskiej. Podczas demonstracji domagali się realnej pomocy od polskiego rządu, bo, jak twierdzą, problem ze sprzedażą owoców nie rozwiąże się sam.
– Sadownicy chcą pokazać polskiemu Rządowi i Unii Europejskiej, że zostali z ponad 1,5 miliona ton jabłek w chłodniach bez większej szansy sprzedaży ich po godziwych cenach – zwraca uwagę Związek sadwoników RP.
Plantatorzy jabłek mają jednak receptę na ten kryzys. Ich zdaniem wystarczy owoce przeznaczone na eksport sprzedać jako jabłka do celów przemysłowych. Ale na takie rozwiązanie zgodę musi wydać rząd.
Swoją demonstrację sadownicy rozpoczęli przed Pomnikiem Piłsudskiego, skąd przeszli Alejami Ujazdowskimi przed Kancelarię Premiera. Tam przekazali swoje postulaty Premier Ewie Kopacz. Protestujący przeszli następnie w kierunku Ministerstwa Finansów. Zakończenie manifestacji zaplanowano przy gmachu Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
Demonstracje odbyły się także w innych miejscach Polski, m.in w Annopolu sadownicy zablokowali drogę krajową nr 74.
Rosyjskie "niet"
1 sierpnia Rosja wprowadziła czasowe ograniczenie wwozu owoców i warzyw z Polski. Tydzień później premier Rosji Dmitrij Miedwiediew ogłosił, że rosyjski zakaz importu żywności obejmie Unię Europejską, USA, Australię, Kanadę oraz Norwegię i będzie trwał rok. Rosja przestała sprowadzać owoce, warzywa, mięso, ryby, mleko i nabiał z tych rynków.
Sankcjami nie zostały objęte dostawy żywności z Japonii i Ukrainy, która jest największym eksporterem żywności do Rosji.
Czytaj także:
Po jednym dniu ARR zakończyła przyjmowanie powiadomień ws. rekompensat
Zdesperowani sadownicy blokują drogi. Trwa protest w Mszczonowie
Kolejne embargo zostało wprowadzone 6 października. Tym razem na reeksport polskiej produkcji roślinnej. Rosja oskarża polskich producentów, że pod przykrywką reeksportu wysyłają do Rosji swoje produkty.
Z kolei 21 października Rosja powiedziała "niet" wołowym podrobom i skrawkom z krajów UE. To posunięcie Moskwa uzasadnia licznymi przypadkami wykrycia w tych produktach szkodliwych substancji i antybiotyków.
Wsparcie z Unii dla rolników
W sierpniu Komisja Europejska uruchomiła nadzwyczajny system wsparcia dla producentów owoców i warzyw, który miał na celu stabilizację rynku po wprowadzeniu embarga przez Rosję. W ramach tych działań 18 sierpnia odblokowano 125 mln euro na rekompensaty za wycofanie z rynku niektórych szybko psujących się owoców i warzyw. Kwotę oszacowano na podstawie wielkości eksportu do Rosji.
Jednak w połowie września KE zawiesiła ten mechanizm, bo wstępne wnioski o rekompensaty przekroczyły poziom 125 mln euro, a niektóre wnioski budziły zastrzeżenia, bo dotyczyły wielkości produkcji kilka razy większej niż średni roczny eksport UE do Rosji. Ponad 85 proc. wniosków o wsparcie pochodziło z Polski.
W październiku KE uruchomiła kolejny program, będący uzupełnieniem zawieszonej pomocy. Producenci warzyw i owoców dotknięci przez rosyjskie embargo otrzymali dodatkowe 165 milionów euro rekompensat. Fundusze były przeznaczone na wycofanie towarów z rynku.
KE przyznała Polsce prawo do rekompensat za 18750 ton jabłek i gruszek oraz za 3 tys. ton innych owoców i warzyw.
Na największe rekompensaty mogli liczyć ci, którzy wycofają z rynku swe produkty, przekazując je do bezpłatnej dystrybucji.
Zainteresowanie tą pomocą było tak duże, że ARR już po jednym dniu zakończyła przyjmowanie wniosków. Chętnych było tak dużo, że wskaźnik redukcji wyniesie niemal 90 proc.
Kamila Szałaj
Redakcja AgroNews, fot. sxc.hu