O niecodziennym szczęściu mogą mówić mieszkańcy jednego z domów z okolic Radomia. Przez dwa dni z rzędu codziennie rano mieli nietypowych gości. Do Nadleśnictwa Radom zadzwoniła osoba z prośbą o pomoc w uratowaniu zwierzęcia. Leśnicy zainterweniowali ratując sowę z opresji.
– W słuchawce wystraszony głos poinformował, że dziwne zwietrzę siedzi za szybą w kominku, ma duże oczy i dziwnie patrzy. Początkowo pomyślałem, że ktoś robi sobie z żarty, jednak w dalszej rozmowie wyniknęło, że to może być sowa – relacjonuje Hubert Ogar z Nadleśnictwa Radom. – Interwencję podjęliśmy wspólnie z Tomaszem Sytą, leśniczym. Na miejscu okazało się, że w domku jednorodzinnym znajdującym się przy lesie wpadł przez komin puszczyk. Po wyciągnięciu i sprawdzeniu, czy sowie nic się nie stało, wypuściliśmy ją do lasu – mówi.
Historia powtórzyła się kolejnego dnia. Rano ponownie zadzwonił telefon od tej samej osoby z informacją, że w kominku znów siedzi sowa, ale tym razem jest większa. Okazało się, że to także był puszczyk, ale tym razem była to samica (u sów samice są większe od samców). Na szczęście jej też się nic nie stało i została wypuszczona w lesie.
Puszczyki o tej porze odbywają gody, w tym przypadku w poszukiwaniu miejsca na gniazdo para wybrała przewód kominowy.