Światowy i polski rynek zbóż znalazły się na wojennej huśtawce. Ceny pszenicy notowanej na Giełdzie w Paryżu, raz rosną a raz maleją. Podobnie w polskich skupach. Poza pogodą, która zawsze jest niewiadomą pojawił się drugi czynnik ryzyka – podaż i logistyka zboża produkowanego na Ukrainie.
Zerowa stawka celna wprowadzona przez Komisję Europejską na ukraińskie zboże i kukurydzę
Z szacunków podawanych przez stronę Ukraińską wynika, że pomimo działań wojennych uda się wyprodukować około 70-80% corocznej ilości dostarczanego przez Ukrainę zboża. Natomiast większym problemem jest, gdzie to zboże trafi. Porty morskie są zablokowane. Pozostaje więc droga lądowa, między innymi przez Polskę. Droga ta nie jest jednak wyposażona w niezbędną infrastrukturę do przemieszczania tak dużych ilości ziarna, które docelowo powinno trafić na rynki poza unijne, głównie do krajów Afryki. Istnieje zatem niebezpieczeństwo, że część tego zboża znajdzie się na rynku europejskim, znacząco obniżając ceny zbóż, także w Polsce. Sprzyjać temu będzie zerowa stawka celna wprowadzona przez Komisję Europejską na ukraińskie zboże i kukurydzę.
Według prowadzonych przez Wielkopolską Izbę Rolniczą kalkulacji, obecne ceny zbóż i kukurydzy są jeszcze w stanie zrekompensować rolnikom galopujące koszty, w tym wysokie ceny nawozów, środków ochrony roślin oraz paliwa. Jednak próg rentowności zawieszony jest bardzo nisko. Zakładając średni plon na poziomie 60 q/ha i obecne koszty produkcji, cena minimalna, która pokrywa koszty produkcji wynosi 130 zł/q, a uwzględniając w przychodach dopłaty bezpośrednie 110 zł/q. Wydaje się, że ta różnica w porównaniu do obecnej ceny jest znacząca. Ale musimy pamiętać, że w przypadku towarów masowych, a takim jest zboże, nawet niewielkie wahnięcie w podaży powoduje nieproporcjonalnie większą zmianę ceny.
Rolnicy patrzą na tę sytuację z dużym niepokojem
To co wiemy na pewno, to to, że poziom kosztów produkcji, w najlepszym przypadku, nie ulegnie zmianie. Możemy się natomiast spodziewać dalszego ich wzrostu. Po stronie dochodowej występuje natomiast duża obawa co do ceny sprzedaży po żniwach.
Nieco inaczej widzą sytuację rolnicy prowadzący produkcję zwierzęcą, szczególnie ci, którzy powiększyli stada i są zmuszeni kupować paszę, zboża czy kukurydzę. Patrząc na kalkulacje, obecnie w najgorszej sytuacji są rolnicy produkujący trzodę chlewną. Wzrosty cen zatrzymały się na poziomie, ciągle poniżej kosztów produkcji. Widoczne to jest w skupach, dokąd trafia coraz więcej macior, co świadczy o dalszym procesie likwidacji stad. Rolnicy produkujący w cyklu zamkniętym, otrzymali wsparcie w ramach programu dopłat do loch, co chwilowo pozwoliło pokryć koszty produkcji i ją utrzymać. Wielkopolska Izba Rolnicza zwróciła się do Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi z wnioskiem o kontynuację programu. W odpowiedzi otrzymaliśmy informację, że Ministerstwo pracuje nad takim rozwiązaniem, które będzie finansowane z nowego działania PROW, związanego z utratą płynności finansowej prze gospodarstwa, w wyniku wojny na Ukrainie.
W przypadku produkcji mleka, żywca wołowego oraz drobiu, pomimo wzrostu cen, rentowność tej produkcji spada ze względu na olbrzymi wzrost kosztów pasz i preparatów białkowych.
W najgorszej sytuacji pozostają producenci buraków cukrowych, ziemniaków skrobiowych oraz warzyw produkowanych spod osłon. W tych gałęziach produkcji rolniczej, wzrost kosztów nie został zrekompensowany znaczącym wzrostem kosztów skupu.
Zapraszamy do lektury comiesięcznych kalkulacji i notowań. Znajdziecie je Państwo na stronie internetowej www.wir.org.pl, w zakładce Notowania lub Kalkulacje.