Rolnicy powiedzieli „dość” i wyjechali na ulice. W kilku miejscach w Polsce trwają ich protesty. Czują się dyskryminowani przez prawo i domagają się przede wszystkim ograniczenia importu produktów rolnych i powołania organu kontrolnego.
Punktualnie o 9 rano rolnicy związani z Unią Warzywno-Ziemniaczaną wyjechali na drogi swoimi ciągnikami. Blokują przejazdy m.in. w woj. łódzkim i wielkopolskim. Z kolei w Białymstoku strajkują przed siedzibą urzędu wojewódzkiego. Chcą w ten sposób zwrócić uwagę rządu na katastrofalną sytuację na rynku ziemniaków i warzyw.
O co walczą rolnicy?
Lista postulatów rolniczych jest długa. Protestujący domagają się m.in. ograniczenia niekontrolowanego importu produktów spożywczych, w tym ziemniaków. Apelują także o zaostrzenie kontroli fitosanitarnych importowanych produktów rolnych oraz o wprowadzenie niezapowiedzianych kontroli w polskich firmach handlujących produktami rolnymi. Zdaniem przedstawicieli Unii część tych przedsiębiorstw przepakowuje ziemniaki lub warzywa i sprzedaje je jako krajowe.
Kolejnym postulatem protestujących jest ustalenie przyczyny olbrzymiej dysproporcji między ceną produktów rolnych w skupie a w sklepie.
Rolnicy domagają się także działań w kierunku zniesienia rosyjskiego embarga i zmiany prawa w zakresie szacowania szkód i wypłaty odszkodowań.
Protesty potrwają dziś do godziny 20. Ale organizatorzy zapowiadają, że jeśli rząd nie zacznie spełniać ich postulatów, zorganizują wielki strajk w Warszawie.
Kamila Szałaj, fot. Facebook.com/UniaWarzywnoZiemniaczana/