Ryzyko GMO w uprawach niemożliwe do oszacowania

Wprowadzenie roślin genetycznie modyfikowanych do rolnictwa ma trudne do przewidzenia skutki długofalowe. Nie jesteśmy w stanie oszacować ryzyka, jakie jest z tym związane. Dlatego eksperci w tej dyskusji mają tak odmienne zdania – mówił w czwartek w Warszawie uczestnik debaty o GMO, socjolog dr Piotr Stankiewicz.

\"\"

Zdaniem dr. Stankiewicza z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu nawet gdybyśmy wykorzystali całą aparaturę świata, nie będziemy w stanie wyliczyć, z jakimi konsekwencjami związane jest wprowadzenie do rolnictwa roślin genetycznie modyfikowanych.

Wprowadzenie GMO do rolnictwa Stankiewicz porównał do wypuszczenia na rynek nowego produktu przez firmę farmaceutyczną. Taki produkt rzeczywiście może być lekiem, który rozwiąże poważne problemy, ale może też być jedynie kosmetykiem, który służyć ma tylko poprawianiu urody czy samopoczucia klientów. Jeśli nie możemy do końca przewidzieć konsekwencji działania takiego produktu, zanim wprowadzimy go na rynek, może warto się więc zastanowić, dla czego ryzykujemy.

Dr hab. Katarzyna Lisowska z Centrum Onkologii w Gliwicach, specjalistka w zakresie biologii medycznej zaznaczyła, że z tego, co można już obserwować, uprawy roślin genetycznie modyfikowanych są stosowane po to, aby przynosić korzyść producentowi, a nie konsumentowi. Jak uznała, modyfikacje nie służą tu podnoszeniu jakości, ale zmieniają uprawę w agrobiznes.

"Chciałbym, żeby w dyskusji nie mówić o GMO, tylko o konkretnych roślinach
" – podkreślił dr Sławomir Sowa z Instytutu Hodowli i Aklimatyzacji Roślin PIB w Radzikowie. Zaznaczył, że np. rośliny tak zmodyfikowane genetycznie, aby były odporne na susze, mogłyby pomóc w ochronie cennego zasobu, jakim jest woda. Tak więc, jego zdaniem, analizując skutki GMO dla środowiska, trzeba mieć na względzie konkretną zmodyfikowaną cechę. Ekspert wyraził nadzieję, że w przyszłości pewne rośliny genetycznie modyfikowane będą mogły być zaakceptowane nawet w rolnictwie ekologicznym.

Podobną opinię miał w tej kwestii prof. Stefan Malepszy z Katedry Genetyki Hodowli i Biotechnologii Roślin Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie. Podał przykład rośliny, która dzięki modyfikacji genetycznej może sama bronić się przed szkodnikami. Dzięki temu nie byłyby potrzebne pestycydy czy szybka reakcja na pojawienie się pasożytów. Takie rośliny łatwiej byłoby uprawiać w małych, niezaawansowanych technologicznie ośrodkach rolniczych.

Według prof. Malepszego polityka Unii Europejskiej dotycząca organizmów modyfikowanych genetycznie jest na tyle restrykcyjna, że nie ma się co obawiać tych organizmów, które trafią na nasz rynek.

Podczas dyskusji o wykorzystywaniu organizmów modyfikowanych genetycznie innych niż rośliny, dr hab. Lisowska zaznaczyła, że przeciwnicy GMO nie są przeciwko rozwojowi biotechnologii. Stwierdziła, że akceptuje wytwarzanie organizmów modyfikowanych genetycznie dla celów naukowych, ale nie zgadza się na uwalnianie takich organizmów do środowiska. Jej zdaniem, o ile leki po jakimś czasie od ich wprowadzenia na rynek można wycofać, to o tyle z GMO byłoby znacznie trudniej.

Debata o GMO została zorganizowana przez Centrum Nauki Kopernik w ramach projektu GENesis, cyklu imprez poświęconych osiągnięciom biotechnologii.

Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl, fot. sxc.hu

Zostaw komentarz

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Jak optymalnie wybrać herbicyd do ochrony kukurydzy?

W ochronie herbicydowej kukurydzy, coraz większym zainteresowaniem cieszą się rozwiązania powschodowe. Dlaczego? Jednym z powodów (biorąc pod uwagę choćby coraz częstsze wiosenne susze), jest zdecydowanie...
13,428FaniLubię
7,105ObserwującyObserwuj
3,946ObserwującyObserwuj
8,520SubskrybującySubskrybuj
Verified by ExactMetrics