„Nie pozwólmy, aby Unia Europejska zniszczyła polskie rolnictwo”, „Rolnictwo to nie zabawa, nasze problemy to nie fikcja”, „Nie pozwólmy z Polski zrobić śmietniska Europy” – z takimi hasłami na transparentach ponad tysiąc polskich rolników przyjechało do Warszawy, by protestować przeciwko polityce rolnej polskiego rządu. Sprzeciwiają się oni niskim cenom skupu płodów rolnych i nieuczciwej konkurencji z zagranicy. Chcą także dymisji ministra rolnictwa Krzysztofa Jurgiela.
Punktualnie o 10.00 na placu Defilad w Warszawie rozpoczął się protest rolników zorganizowany przez Unię Warzywno-Ziemniaczaną.
– Chcemy pokazać konsumentom w Warszawie, że mamy problemy, że rolnictwo to nie zabawa. Nasze poprzednie protesty w małych miejscowościach na pasach nie były praktycznie zauważane, dlatego zdecydowaliśmy się przyjechać do stolicy – mówi Michał Kołodziejczak, prezes Unii Warzywno-Ziemniaczanej.
Niskie ceny skupu i napływ towarów z zagranicy
Gospodarze czują się dyskryminowani przez prawo i domagają się przede wszystkim ograniczenia importu produktów rolnych i powołania organu kontrolnego. Ich zdaniem nasz kraj jest zalewany towarami z całego świata, które są często przepakowywane w polskie opakowania i sprzedawane jako rodzime.
– Niestety, w Polsce kara za taki proceder wynosi jedynie 500 zł, więc nikt się tym nie przejmuje. A już w takiej Słowacji – 100 tys. euro. Więc dlatego dziś tu jesteśmy i domagamy się zaostrzenia kontroli i drastycznego zwiększenia kar za przepakowywanie zagranicznych produktów w polskie opakowania – mówi w rozmowie z nami Janusz Frankowski z Unii Warzywno-Ziemniaczanej.
Rolnicy zwracają też uwagę, że swoje produkty, np. ziemniaki czy kapustę sprzedają w skupie po 20 gr/kg. A w sklepie za kilogram tych warzyw konsumenci płacą nawet dziesięć razy tyle.
– Czujemy się oszukiwani przez sieci handlowe. A konsumenci niestety nie wiedzą, że my za te ziemniaki czy marchew dostajemy marne grosze – oburza się uczestniczka protestu, która do Warszawy przyjechała spod Łowicza.
Rolnicy skarżą się także na problemy ze zbytem swoich produktów. Część plantatorów ziemniaków nie miała gdzie ich sprzedać.
– Niestety, musieliśmy wyrzucić połowę ziemniaków i kapusty, które zebraliśmy, ponieważ nie mieliśmy na nie odbiorcy. Oczywiście, były zakontraktowane, ale firma w ostatniej chwili się wycofała. A dzieje się tak dlatego, że Polska jest zalewana importowanymi ziemniakami, głównie z Egiptu. Więc na nasze już nie ma miejsca – żali się kolejna uczestniczka strajku.
"Jurgiel musi odejść"
Protestujący podkreślają, że nie zgadzają się z polityką ministra Krzysztofa Jurgiela. Dlatego jednym z głównych postulatów jest jego dymisja.
– Chcemy ministra sprawnego, energicznego, który zadba o interesy polskiego rolnika – mówi w rozmowie z nami Kołodziejczak.
Premiera nie było
Rolnicy przeszli z Placu Defilad na Al. Ujazdowskie pod Kancelarię Premiera. Tam chcieli wręczyć premierowi Mateuszowi Morawieckiemu listę kilkudziesięciu postulatów, jednak szefa rządu nie było na miejscu.
Wolą rozdać niż sprzedać za półdarmo
Na znak protestu przeciwko olbrzymim różnicom między ceną skupu warzyw a ceną sklepową, rolnicy rozdawali przechodniom kapustę. Mówili, że wolą ją podarować za darmo niż sprzedać za bezcen.
Kamila Szałaj