Deklaracje Komisji Europejskiej oraz drugi projekt Krajowego Planu Strategicznego wskazują na mocne zderzenie nowej polityki rolnej z obecnymi uwarunkowaniami wewnętrznymi i zewnętrznymi polskiego rolnictwa.
Przez ostatnie 20 lat sektor modernizował się w kierunku zwiększania wolumenu produkcji przy zachowaniu oczywiście standardów jakościowych oraz ekspansji sprzedaży na rynki zagraniczne, w tym przede wszystkim rynek Unii Europejskiej. Ten rozwój całego sektora czyli rolników i przetwórców był finansowany z dotacji unijnych, własnych środków oraz kredytów bankowych. W wyniku tych działań Polska stała się czołowym producentem i eksporterem żywności w standardowej jakości. Ze względu na nasze opóźnienie oraz izolację w latach komunizmu eksport ten opiera się dzisiaj głównie na pośrednikach z krajów UE oraz na sprzedaży surowcy rolniczych bądź produktów przetworzonych pod obcymi markami.
Z drugiej strony na krajowym rynku nastąpiła ekspansja sieci detalicznych, głównie zachodnich, które dyktują warunki i wytwarzają presję cenową. W efekcie rolnik, aby zarobić musi produkować coraz więcej a polskie rolnictwo przechodzi proces koncentracji, dokładnie taki sam jaki przechodziło rolnictwo zachodnie kilkadziesiąt lat temu. Maksymalizacja produkcji i koncentracja odbywa się kosztem środowiska naturalnego, klimatu i dobrostanu zwierząt a także zdrowia konsumentów spożywających wszystkie możliwe E (substancje konserwujące, smakowe, zapachowe i inne). Taki rozwój rolnictwa europejskiego, w tym polskiego ale również światowego nie może trwać w nieskończoność. Trzeba było w pewnym momencie zmienić priorytety i to właśnie robi Komisja Europejska, a za nią polskie Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Komisja sformułowała dwie nowe strategie Bioróżnorodności oraz Od pola do stołu i pilnuje aby ich realizację wpisać w Krajowe Plany Strategiczne, które będą kierowały do rolników strumień pieniędzy w nowym okresie budżetowym.
Rolnictwo jest ofiarą klimatu
Co do celów i zmiany priorytetów pełna zgoda. Jako obywatele wszyscy widzimy co się dzieje z klimatem. Również albo przede wszystkim rolnictwo jest jego ofiarą. Jako rolnicy nie zgadzamy się natomiast na tempo i skalę proponowanych rozwiązań oraz niedostateczne finansowanie tych zmian. Wdrażanie zmian w gospodarstwie rolnym to proces bardzo powolny. Decydenci muszą sobie zdawać sprawę, że wdrożenie zmiany musi potrwać. Szczególnie dotyczy to Polski, której sektor rolno-spożywczy był mocno zachęcany przez polityków i rynek do rozwoju.
Nie można teraz po prostu zawołać „STOP”, jedziemy w drugą stronę. Ten proces wymaga trzech zasadniczych warunków:
- włączenia konsumentów i sieci detalicznych w ten proces poprzez uświadamianie tym podmiotom skutków polityki niskich cen. Konsumenci muszą sobie zdać sprawę, że produkcja żywności z poszanowaniem środowiska, klimatu, dobrostanu zwierząt i ich zdrowia musi po prostu kosztować więcej. Rolnik nie może pozostać sam z kosztami tego procesu, biorąc dodatkowo pod uwagę jego słabą pozycję konkurencyjną w łańcuchu spożywczym. Jednym ze sposobów jej poprawy jej skracanie łańcucha. Proces ten ma jednak swoje ograniczenia. Większość konsumentów będzie jednak dalej kupować żywność w sieciach detalicznych,
- urealnienia celów oraz tempa ich spełniania. Nowe polityki UE zakładają bardzo ambitne cele, co do redukcji nawożenia, zużycia środków ochrony roślin czy antybiotyków. Osiągnięcie tych celów wymaga więcej czasu oraz zwiększenia nakładów na badania i rozwój oraz doradztwo rolnicze. Wymagać to będzie również inwestycji na poziomie gospodarstwa rolnego w narzędzia informatyczne oraz maszyny i urządzenia niezbędne w rolnictwie precyzyjnym.
- większego dofinansowania tego procesu. Budżet nowej Wspólnej Polityki Rolnej jest mniejszy od swojego poprzednika, który obowiązywał na lata 2013-2021. Nie znajdujemy wielu środków wprost finansujących gospodarstwa rolne w Krajowym Planie Odbudowy. Ma on być skupiony na wsparciu małych i średnich zakładów przetwórczych, na czym pośrednio mają skorzystać rolnicy. To założenie bardzo ryzykowne. Takich zakładów pozostało już bardzo niewiele i skala ich oddziaływania na rynek rolny będzie niewielka. Nie ma równie żadnej pewności, że takie zakłady będą płaciły więcej rolnikowi za jego surowce.
Jako Europa powinniśmy być włączeni w problem walki z głodem
Jest jeszcze jeden aspekt nowej polityki rolnej. Kraje Unii Europejskiej w większości przypadków mają w miarę dobre warunki niezbędne do produkcji żywności. Nie można tego powiedzieć o innych rejonach Świata. Jako Europa powinniśmy być włączeni w problem walki z głodem, który z powodu zmian klimatycznych może się tylko powiększać. Powinniśmy zadbać nie tylko o własne bezpieczeństwo żywnościowe ale i o tych, którzy nie są w stanie produkować żywności dla siebie. W tym kontekście za bardzo groźne należy uznać forsowanie przez Komisję Europejską produkcji żywności ekologicznej. Ten trend oznaczać będzie znaczący spadek wolumenu produkcji ale też sprawi, że taka żywność będzie dostępna wyłącznie dla tych bogatszych Europejczyków. Należy tu raczej poszukiwać złotego środka w postaci rolnictwa zrównoważonego, regenaratywnego czy produkcji zwierzęcej w podwyższonych warunkach dobrostanu a nie forsować radyklane rozwiązania w postaci produkcji ekologicznej. Mamy wrażenie, że w forsowaniu nowych rozwiązań przez Komisję Europejską zabrakło głosu rozsądku i głosu rolników a na etapie wdrażania Krajowych Planów Strategicznych niewiele da się już zrobić. Mimo to Wielkopolska Izba Rolnicza będziemy zgłaszać uwagi i postulaty, szczególnie, że Wielkopolska jest zagłębiem produkcji żywności w kraju i planowane zmiany w szczególności mogą negatywnie oddziaływać na duże, rodzinne gospodarstwa z naszego terenu.
WIR