Wartość Krajowej Spółki Cukrowej błyskawicznie rośnie. Po ostatniej kampanii KSC liczy na zysk w wysokości ok. 500 mln zł. Analitycy twierdzą, że wartość rynkowa firmy sięga nawet 3 mld zł. To zaostrza apetyt uprawnionych do jej nabycia, ale nie powiększa ich zasobów finansowych zwłaszcza, że KSC swoimi zyskami, wbrew prawu, dzielić się nie chce.
Redakcja: Czy nie uważa Pan, że jeśli nic się nie zmieni to plantatorów nigdy nie będzie stać na wykup ciągle drożejących akcji?
Kazimierz Kobza: Wysoka cena to nie jest jedyna przyczyna, przyczyn jest więcej. Przeszkodą jest podział akcji na plantatorów i pracowników. Podział powinien być sprawiedliwy. Ustawa z 1994 roku pokrzywdziła plantatorów dając po równo 15% 8-9 tys. pracownikom i 100 tys. plantatorom.
Moim zdaniem powinno być to podzielone równo na każdego uprawnionego, bo jeżeli akcje będą po umorzeniu tańsze to tylko i wyłącznie z tego powodu, że plantator został oskubany.
Stanisław Barnaś: Dodam tu jeszcze inną sprawę. Patrząc na Europę oraz sprzedaż niektórych cukrowni (niedawno był sprzedany Glinojeck) widać gołym okiem sztuczne napędzanie ceny KSC. Cukrownia w Glinojecku choć doposażona lepiej niż KSC została sprzedana za równowartość zakupu z 1. roku kwotowego buraka cukrowego. KSC przerabia 3 mln 800 tys ton. Gdy pomnożymy to przez 200 zł. bo tyle powinno być zapłacone za buraki (za tonę kwotowych buraków) to wychodzi 800 mln a nie miliard sześćset jak policzył w pierwszej turze prywatyzacji Minister Skarbu, i tę właśnie sumę rozłożył na raty.
Redakcja: Ministerstwo Skarbu zaproponowało plantatorom pożyczkę w wysokości 20 proc, którą nabywcy będą mogli spłacać aż 7 lat? Czy tym razem, według Panów, ta propozycja zostanie zaakceptowana i prywatyzacja spółki dojdzie do skutku? Według Ministerstwa są to bardzo dobre warunki?
Stanisław Barnaś: Ministerstwo twierdzi, że jest to wielki interes rozłożenie na 7 lat, ja nie widzę tu dobrego interesu, bo z tej i tak zawyżonej sumy trzeba będzie zapłacić odsetki, a to też kosztuje.
Kazimierz Kobza: To co zaproponowało Ministerstwo Skarbu jest nie do przyjęcia. Pożyczka, którą Państwo proponuje plantatorom nieodbiega od pożyczki w banku. Trzeba będzie do tej sumy doliczyć 46-50 procent.
Redakcja: Czyli pożyczka również nie wchodzi w grę gdyż na dłuższą metę nie polepszy sytuacji plantatorów?
Kazimierz Kobza: Zagwarantowane powinno być, że przez te 7 lat plantator z przychodów i zysków z uprawy buraków cukrowych powinien być w stanie zapłacić za te akcje. Jeżeli tak się nie stanie nikt nie będzie inwestował z własnego gospodarstwa w zakup akcji KSC. Plantator może zaryzykować zyskiem z buraka cukrowego. Jeżeli teraz nie wypłaca się plantatorowi tego co mu się należy, to jakie on będzie miał zaufanie do KSC?
Redakcja: Ci którzy mogliby kupować udziały w Polskim Cukrze, nie mają za co. Ci co mają za co nie mogą. Czy nie uważa Pan, że ta sytuacja doprowadzi do spieniężania udziałów przez plantatorów?
Stanisław Barnaś: To jest szerszy kontekst. Jak KSC nie zaproponuje realnych pieniędzy to plantator nie będzie chciał zapłacić. A jeśli plantator nie będzie siał buraków to nie będzie KSC.
Redakcja: W poprzednim podejściu do prywatyzacji Polskiego Cukru, założono prywatyzację przez giełdę, jednak szybko zrezygnowano z tego wyboru? Dlaczego?
Stanisław Barnaś: To było po przerwaniu prywatyzacji. Taka propozycja padła od Ministra Skarbu. Myśmy się od razu sprzeciwili. Powiedzieliśmy NIE, takiego rozwiązania nie ma i nie będzie, tym bardziej że ustawa nie pozwala na to. Chodziło o ty by szybko rozprowadzić akcję, pominąć w tym plantatorów i żeby udziały poszły w obce ręce. Nie wiadomo w czyje, choć my się domyślamy.
Redakcja: Rozporządzenie wyklucza prywatyzację przez giełdę oraz sprzedaż akcji osobom spoza KSC. Są podejrzenia, iż firmy, których głównym surowcem do produkcji jest cukier proponują plantatorom pożyczki na zakup akcji. W takim aspekcie mówi się o firmie Maspex? Co Panowie sądzą na ten temat?
Stanisław Barnaś: Pani redaktor, nie Maspex , bo on nie miał tyle pieniędzy na tych 60 słupów. Pieniądze przyszły z banku z Kalifornii, a skąd trafiły do Kalifornii tego nie wiem. O to trzeba byłoby zapytać naszych z CBA. I oni dobrze wiedzą czyje to były pieniądze. Maspex był tylko przykrywką. Pieniądze wpłacane na słupy nie szły przez Maspex. Ta sprawa do chwili obecnej nie została wyjaśniona a powinna być wyjaśniona jeżeli mamy mówić o zaufaniu plantatorów do zakupu akcji KSC.
Kazimierz Kobza: Gwarancją żeby się ustrzec przed wtórnym obrotem, aby to nie było przewłaszczone jest właśnie Nasz Polski Cukier. Do momentu kiedy nie zostaną zapłacone wszystkie akcje, wszystkie akcje sprzedawane i kupowane powinny przechodzić przez naszą firmę. Jeżeli tak się nie stanie plantatorzy mogą skusić się na spieniężanie swoich udziałów. Szczególnie jeżeli plantator nie będzie miał alternatywy przy zakończeniu uprawy buraków lub pracownik jak kończy pracę w KSC.
Czytaj dalej: Czy prywatyzacja dojdzie do skutku