Porażenie upraw rzepaku suchą zgnilizną kapustnych jest w tym sezonie największe, jakie kiedykolwiek odnotowano. Czynnikiem nasilającym zjawisko był rekordowo długi okres infekcji, który wynosił w skrajnych przypadkach nawet 60 dni.
Właściwie już od przełomu lata i jesieni panowała wysoka wilgotność, która w połączeniu z umiarkowanymi temperaturami sprzyjała zakażeniom suchą zgnilizną kapustnych.
– Ryzyko rozprzestrzeniania się choroby wzrastało, tym bardziej że zastosowany materiał siewny miał słabszą jakość, a w środowisku obecne były aktywne organizmy grzybów z poprzedniego sezonu, będące źródłem porażenia suchą zgnilizną kapustnych – mówi Andrzej Brachaczek, dyrektor ds. badań i rozwoju w firmie INNVIGO.
Z przeprowadzonych ekspertyz wynika, że im bardziej rozwinięta jest plantacja rzepaku, tym większa skala uszkodzeń roślin.
Silne porażenie
Zdaniem Brachaczka najbardziej niebezpieczne dla upraw były powszechne infekcje, które wystąpiły we wczesnych fazach rozwojowych i poraziły liścienie oraz pierwszą parę liści.
– Niestety inkubacje suchej zgnilizny kapustnych są obecne zarówno na najmłodszych, jak i najstarszych liściach. Należy wziąć pod uwagę fakt, że chorobotwórcze grzyby rozwijają się nawet wtedy, kiedy temperatura otoczenia wynosi zaledwie 5 st. C – dlatego przerost strzępek grzyba w kierunku szyjek korzeniowych będzie następował aż do czasu całkowitego zatrzymania okresu wegetacji – wyjaśnia Brachaczek.
I przypomina, że sucha zgnilizna kapustnych stanowi problem nie tylko w Polsce – występuje także w Kanadzie, Stanach Zjednoczonych, a nawet w Chinach.
– Jest to najczęstsza choroba, która poraża rzepak już jesienią. Jej sprawcą są dwa gatunki grzybów: Leptosphaeria maculans i Leptosphaeria biglobosa. Pierwszy z nich jest dość dobrze poznany, a na rynku dostępne są odmiany rzepaku wykazujące odporność na ten patogen. Nie ma jednak odmian odpornych na drugi gatunek grzyba – wyjaśnia Brachaczek.
Zdążyć na czas
Kontrola suchej zgnilizny kapustnych jest trudna, a czasami niestety tylko pozorna. Dzieje się tak, ponieważ młode rośliny rzepaku mogą wyglądać okazale, zdrowo i mieć dobry pokrój – ale dopiero dokładne oględziny, liść po liściu, prowadzą do wniosku, że widoczne są już symptomy porażenia. Dochodzi nie tylko do infekcji, ale także do inkubacji choroby, a nawet przerostu strzępki grzyba do szyjki korzeniowej.
Brachaczek radzi, by prowadzić bardzo uważną obserwację plantacji rzepaku, żeby nie przeoczyć zjawisk powstałych w wyniku infekcji. W razie wątpliwości warto poprosić o specjalistyczną konsultację przedstawiciela lub doradcy, który zdiagnozuje problem i zaleci odpowiednie rozwiązania.
– Symptomy infekcji Leptosphaeria maculans i Leptosphaeria biglobosa mogą być niewidoczne – mówi Brachaczek. – Są to oczka, które mają niewielką średnicę, z charakterystycznymi piknidiami. Szkodliwość zmian polega na tym, że z tych nekroz wędruje strzępka infekcyjna do ogonka liściowego. Jego przerost następuje w zależności od temperatury, gatunku grzyba, pokroju rośliny, a tempo przyrostu wynosi od kilku do kilkunastu milimetrów na dzień. Oczywiście większą szkodliwość grzyb będzie powodował wtedy, kiedy rośliny są małe. Sprzyja temu wysoka wilgotność, a dodatkowo wyższa temperatura – wyjaśnia ekspert. Proces infekcji może występować od bardzo wczesnych faz rozwojowych, czyli nawet od liścieni, jednego liścia czy pierwszej pary liści. Świadczy o tym położenie nekroz – kiedy pierwsza para liści właściwych jest żółta, przerost grzyba nastąpił prawdopodobnie do szyjki korzeniowej. Zmiany mogą być widoczne również na wyższych partiach liści, a na najmłodszych inkubacje choroby pojawiają się w kolejnych dniach.
Zgnilizna twardzikowa a sucha zgnilizna kapustnych
Skutki zaniedbanej infekcji suchą zgnilizną kapustnych często stają się widoczne dopiero, gdy zbliża się okres zbioru rzepaku ozimego. Wtedy rolnicy mogą zaobserwować charakterystyczne symptomy, takie jak skorkowacenie szyjek i zmiany na łodygach, powodujące wyleganie upraw. Porażenie szyjki korzeniowej skutkuje zakłóceniem transportu wody i soli mineralnych w kluczowym okresie nalewania nasion, dlatego rośliny schną. Zdarza się, że objawy te są mylnie diagnozowane jako zgnilizna twardzikowa, której sprawcą jest grzyb Sclerotinia sclerotiorum. Jednak ta druga choroba koncentruje się w partiach łodygowych, a jej typowymi objawami są wybielone tkanki ze sklerocjami wbudowanymi w łodydze, a nawet w łuszczynach. W późniejszym okresie tkanki ulegają tzw. nitkowaniu.
Andrzej Brachaczek tak przedstawia różnicę w traktowaniu obydwu schorzeń: – Zgniliznę twardzikową kontrolujemy w końcu kwietnia, w maju – od żółtego pąka, poprzez fazę pełni kwitnienia. Natomiast kontrolę sprawców suchej zgnilizny kapustnych musimy prowadzić praktycznie od jesieni: zacząć obserwacje od fazy liścieni, pierwszej pary liści i podążać z diagnostyką do końca okresu wegetacji. Na wiosnę trzeba ocenić, w jaki sposób plantacja przezimowała, ale też zobaczyć, czy porażenie mogło przenieść się na resztę rośliny i czy istnieje ryzyko nowych infekcji. Sucha zgnilizna kapustnych atakuje również wiosną. Szczególnie gatunek grzyba Leptosphaeria biglobosa, ze względu na nieco wyższe wymagania termiczne, wykazuje większą inicjatywę, a jednocześnie przynosi znacznie bardziej agresywne efekty.
Lustracja pola kluczem do… plonu
W przypadku suchej zgnilizny kapustnych, porażającej rzepak ozimy, kolejny raz sprawdza się prawidłowość, że uważna diagnostyka i skuteczna ochrona już przy pierwszych objawach choroby przynosi lepsze efekty oraz pozwala uniknąć znacznych strat.
– Warto o tym pamiętać późną jesienią i zwracać uwagę na najmniejsze niepokojące symptomy, nawet jeśli na pierwszy rzut oka rośliny rozwijają się prawidłowo, a plantacja rzepaku wygląda okazale – dodaje ekspert.
Redakcja AgroNews, fot. Innvigo