8 grudnia br., odbył się pod Sejmem protest przeciwko wprowadzeniu zakazu hodowli zwierząt futerkowych oraz uboju rytualnego. Do Warszawy przyjechało ponad 3 tysiące rolników, aby zamanifestować swoje poparcie dla branży producentów zwierząt. Na ręce Marszałka Sejmu złożono petycję, w której hodowcy postulują przerwanie prac na ustawami, których projekty wpłynęły w listopadzie.
Manifestujący domagali się zaprzestania dalszych prac nad rozwiązaniami legislacyjnymi mającymi na celu m. in. wprowadzenie całkowitego zakazu hodowli zwierząt futerkowych (wyłączając króliki) oraz zakazu uboju rytualnego.
W trakcie strajku odczytana została petycja, wręczona Marszałkowi Sejmu, w której protestujący wyrażali swój niepokój wywołany próbą zlikwidowania świetnie prosperujących gałęzi polskiego rolnictwa.
Pod petycją podpisali się prezesi najważniejszych organizacji producentów zwierząt: Polskiego Związku Hodowców Zwierząt Futerkowych, Unii Producentów i Pracodawców Przemysłu Mięsnego – UPEMI, Związku "Polskie Mięso", Krajowej Rady Drobiarstwa, Polskiego Zrzeszenia Producentów Bydła Mięsnego, Polskiego Związku Hodowców i Producentów Bydła Mięsnego, Federacji Związków Pracodawców-Dzierżawców i Właścicieli Rolnych, Stowarzyszenia Rzeźników i Wędliniarzy Rzeczypospolitej Polskiej. Organizatorem protestu był Instytut Gospodarki Rolnej.
Do protestujących wyszli posłowie różnych ugrupowań z Sejmowej Komisji Rolnictwa, poza reprezentantami partii rządzącej (Kukiz’15, Nowoczesna, PSL i Platforma Obywatelska).
– Jesteśmy niezmiernie wdzięczni posłom, a przede wszystkim Panu Przewodniczącemu Sachajko, za to, że wyrazili swoje wsparcie dla branży – powiedział Daniel Chmielewski, Prezes Polskiego Związku Hodowców Zwierząt Futerkowych, jednej z organizacji uczestniczących w manifestacji.
– Mamy nadzieję, że głos rolników, reprezentantów polskiej wsi, zostanie wysłuchany i że do debaty publicznej zostaną włączone argumenty merytoryczne – podkreślił Chmielewski.
Hodowcy zwierząt futerkowych wskazują, że wprowadzenie zakazu hodowli w Polsce to nie tylko likwidacja doskonale prosperującej branży czy miejsc pracy, ale podkreślają, że takie rozwiązanie także znacząco wpłynie na podniesienie ceny drobiu i ryby w Polsce – nawet o 30%. Branża hodowli norek jest naturalnym (poprzez karmienie zwierząt) sposobem utylizacji resztek z rzeźni. W przypadku jej likwidacji, uboczne produkty pochodzenia zwierzęcego trzeba będzie utylizować (spalać), co znacząco podniesie cenę drobiu i ryby na rynku polskim, oraz przyczyni się do pogorszenia stanu powietrza.
– Likwidacja branży wytworzy monopol dla zachodnich firm utylizacyjnych na polskim rynku ubocznych produktów pochodzenia zwierzęcego, co będzie skutkowało możliwością sztucznego sterowania ceną drobiu i ryby w Polsce przez zachodnie koncerny utylizacyjne, a tym samym spadkiem atrakcyjności polskiego eksportu drobiu i ryby – podkreśla Daniel Żurek, jeden z hodowców.
Producenci mięsa wskazują natomiast, że proponowane rozwiązania legislacyjne obejmujące wprowadzenie zakazu uboju rytualnego dotkną 350 tysięcy gospodarstw, które zajmują się hodowlą bydła mięsnego oraz ponad 400 tysięcy gospodarstw mlecznych, a rynek eksportowy przejmą zakłady mięsne z innych krajów.
Hodowla zwierząt futerkowych w Polsce posiada niemal 100-letnią tradycję, a ponad 95% ferm to polskie gospodarstwa rodzinne. Branża zapewnia wartość dodaną do polskiego PKB na poziomie 1,7 mld zł rocznie i dochody dla ok. 60 000 osób – ponad 13 000 to osoby pracujące na fermach, a w firmach ściśle powiązanych z branżą (producenci pasz, wyposażenia, firmy transportowe) pracuje około 40-47 000 osób. Branża odpowiada za 4% wartości całego polskiego eksportu produktów pochodzenia zwierzęcego i koło 7% wartości całego eksportu produktów leśnictwa, rolnictwa i rybactwa. Zaprzestanie hodowli w Polsce pogorszy również los zwierząt – po przejęciu rynku polskiego, będą one hodowane w tzw. krajach „wschodnich”, w których w przeciwieństwie do Polski, nie przestrzega się żadnych standardów.
Redakcja AgroNews