Być może już w następnym roku Concordia Ubezpieczenia zaoferuje przystępne ubezpieczenia od ryzyka suszy. Firma zakłada, że będzie to możliwe dzięki połączeniu technologii zdjęć satelitarnych z danymi IUNG.
Susza – to słowo od kilku tygodni odmieniane jest chyba przez wszystkie przypadki. Poważny deficyt wody objął już 4 ml ha. Najbardziej ucierpiały zboża i rzepaki jare i ozime, źle wyglądają także plantacje krzewów owocowych, truskawek i drzew owocowych. Rolnicy już liczą straty i zastanawiają się, jak w przyszłości zapobiec kłopotom finansowym spowodowanym przez to zjawisko.
Najłatwiej byłoby ubezpieczyć swoje uprawy od ryzyka suszy. Ale nie jest to prosta sprawa, ponieważ w Polsce system ubezpieczeń od suszy praktycznie nie funkcjonuje. Dlaczego? Bo polisy są bardzo drogie. Jak tłumaczą zakłady ubezpieczeń, cena ta wynika ze zbyt szerokiego zakresu odpowiedzialności ubezpieczyciela.
– Zakres ten przewiduje odpowiedzialność za ryzyko suszy od 25 proc. ubytku w plonie, na zasadzie franszyzy integralnej. Oznacza to, że jeżeli szkoda wystąpi na poziomie 27 proc. ubytku w plonie, ubezpieczyciel wypłaci odszkodowanie, natomiast jeśli np. ubytek w plonie wyniesie 23 proc. – rolnik nie otrzyma odszkodowania. Na tym tle, na przykładzie roku 2008, dochodziło do wielu nieporozumień z rolnikami i dlatego ubezpieczyciele praktycznie wycofali się z ubezpieczenia ryzyka suszy – wyjaśnia Andrzej Janc, Dyrektor Biura Ubezpieczeń Rolnych Concordii Ubezpieczenia.
I dodaje, że brak rzetelnych statystyk rolniczych na poziomie gospodarstwa czy gminy nie pozwala w sposób jednoznaczny ustalić faktycznego plonu zbieranego historycznie przez rolnika. A to powoduje, że system ten się nie rozwija.
19-hektarowe pole w Drzęczewie Drugim (Wielkopolska). Tu suszą zostało objęte 9 ha, fot. Concordia
Podpatrzone u innych. Jak działają systemy ubezpieczeń od suszy w krajach UE?
Concordia chce to zmienić, dlatego już od kilku lat przygląda się rozwiązaniom wykorzystywanym przez inne kraje europejskie w zakresie szacowania strat suszowych. Takie systemy bardzo dobrze funkcjonują np. w Austrii i Hiszpanii. Ok. 80 proc. tamtejszych rolników ubezpiecza swoje uprawy od tego ryzyka (dla porównania – w Polsce w 2016 roku polisy suszowe wykupiło 86 (!) rolników).
W przypadku systemu austriackiego stworzona została jedna organizacja, której zadaniem jest zarządzanie ryzykiem i likwidacja szkód. Zakłady ubezpieczeń uczestniczą wyłącznie w procesie sprzedaży ubezpieczeń. W skład oferty ubezpieczeniowej związanej z ochroną zbóż (głównie pszenicy) i kukurydzy, oprócz szeregu innych ryzyk (jak grad, przymrozki etc.) wchodzi także ryzyko suszy, sprzedawane w pakietach lub osobno. System austriacki opiera się na trzyetapowym rozwiązaniu ryczałtowym. Polega on na tym, że w pierwszej kolejności badany jest tzw. indeks pogodowy (uruchamiający procedurę kryzysową), później – plon, który w danym gospodarstwie musi być mniejszy niż wynika to z wcześniejszej umowy.
– W Austrii mierzy się plon rzeczywisty. W przypadku zbóż poziom referencyjny został ustalony na 3 t/ha. Jeśli plon jest niższy, wówczas rolnik dostaje odszkodowania. Jest to bardzo prosty i sprawiedliwy system. Ale pamiętajmy, że Austriacy do jego stworzenia dochodzili 30 lat i w pracach nad jego powstaniem brali udział także rolnicy – mówi Michael Lösche, Członek Zarządu Concordii Ubezpieczenia.
Kolejny, dobrze funkcjonujący system opracowali Hiszpanie. Jest to model zabezpieczający przed ryzykiem suszy, przede wszystkim zboża. Rolnicy mogą skorzystać z dofinansowania z budżetu państwa, podobnie jak w Polsce, nawet do 65 proc. wysokości składki. Opiera się on wyłącznie na analizie plonu. Oznacza to, że hiszpańscy rolnicy ubezpieczają się w ramach tzw. pool-u koasekuracyjnego, stworzonego przez 22 ubezpieczycieli i działającego podobnie jak model austriacki, czyli na zasadzie klasycznych TUW-ów. Jego zadaniem jest ocena ryzyka i likwidacja szkód, zakłady ubezpieczeniowe natomiast mają w swojej gestii sprzedaż polis. Gdy dochodzi do suszy, rzeczoznawcy zajmują się procedurą likwidacyjną, bez względu na to, który ubezpieczyciel sprzedał polisę. Model ten oparty jest na szczegółowej analizie danych historycznych, przekazywanych przez rolników. Dzięki temu określany jest plon referencyjny, według którego ustalana jest suma ubezpieczenia na dany hektar. Następnie, w przypadku ryzyka suszy, oferowanego zawsze w pakiecie (od wszystkich ryzyk), gdy plon spada poniżej ustalonego plonu referencyjnego, rolnik otrzymuje odszkodowanie wysokości równej różnicy między plonem referencyjnym, a rzeczywistym.
26 czerwca 2018 roku Concordia Ubezpieczenia zorganizowała konferencję „Droga do zarządzania ryzykiem suszy w rolnictwie” w Pałacu Gola pod Gostyniem w Wielkopolsce.
Czy taki system mógłby powstać w Polsce? Oczywiście, jednak najpoważniejszą barierą w tej chwili jest brak danych o plonach historycznych. A bez nich nie można ustalić faktycznego poziomu strat w tym gospodarstwie.
– Nie mamy jeszcze gotowej recepty na stworzenie systemu ubezpieczeń od ryzyka suszy. Jesteśmy jednak przekonani, że w rozmowach dotyczących kształtu i zasad funkcjonowania systemu szacowania i likwidacji strat spowodowanych tym zjawiskiem powinni brać udział zarówno rolnicy, ubezpieczyciele, jak i przedstawiciele instytucji rządowych: resortu rolnictwa, ARiMR, IUNG, GUS, a także samorządy. Pierwsze czego potrzebujemy, by uruchomić sprawiedliwy system ubezpieczenia od ryzyka suszy, to dostęp do danych o plonach historycznych – w przypadku 98 proc. gospodarstw takich informacji po prostu nie ma. Są za instytucje, które mogłyby się tym zająć, np. gospodarstwa FADN, IERiGŻ czy GUS. Bo podstawę do systemu ubezpieczenia już mamy. Jest nią prowadzony przez IUNG system monitorowania suszy oparty na klimatycznym bilansie wodnym – mówi Janc.
Z kolei Krzysztof Mrówka z Biura Ubezpieczeń Rolnych Concordii zauważa, że należałoby w tym gronie przedyskutować również kwestię wysokości plonu referencyjnego.
– Trzeba ustalić, czy plon referencyjny ma być określony na poziomie województwa, czy powinniśmy gromadzić te dane jeszcze dokładniej, a więc z powiatów i gmin – mówi Mrówka.
Dorny i teledetekcja, czyli technologia w szacowaniu strat suszowych
Do likwidacji szkód suszowych Concordia zamierza wykorzystywać najnowsze rozwiązania technologiczne – drony i zdjęcia satelitarne. Taką możliwość daje np. opracowany przez Holendrów system szacujący szkody w oparciu o wilgotność podłoża. Za pomocą zdjęć satelitarnych bada on poziom rozkład wilgotności gleby na danej powierzchni, nie mniejszej jednak niż 5 ha, co pozwala określić czy susza wystąpiła na danej działce.
– Dla Polski optymalnym rozwiązaniem byłoby połączenie technologii zdjęć satelitarnych z danymi IUNG. Moglibyśmy wówczas badać korelację pomiędzy plonem fizycznym, klimatycznym bilansem wodnym, a zdjęciami satelitarnymi – mówi Janc.
Ochrona ryzyka suszy w Polsce już w następnym roku
Obecnie Concordia pracuje nad uruchomieniem ubezpieczenia od skutków suszy w Polsce. Współpracuje w tym zakresie z reasekuratorem – Swiss Re.
– W realizowanym od około dwóch lat projekcie ze Swiss Re, zebraliśmy doświadczenia z międzynarodowego rynku tak, aby znaleźć optymalne rozwiązanie dla Polski. Gdy tylko będziemy w posiadaniu wymagań technicznych oraz odpowiednich warunków ubezpieczenia, być może już w 2019 r. będziemy mogli rozpocząć oferowanie ubezpieczenia od ryzyka suszy – wyjaśnia Michael Lösche.
Kamila Szałaj