20 instytucji państwowych w cztery lata przeprowadziło ponad 100 kontroli w gospodarstwie Państwa Paździorów, którzy hodują krowy. A to wszystko dlatego, że sąsiadkom przeszkadzają „zapachy”.
Do redakcji programu „Państwa w Państwie” emitowanego przez stację Polsat o pomoc zwrócił się rolnik, który od czterech lat jest poddawany ciągłym kontrolom przez policję, inspekcję ochrony środowiska, straż pożarną, urząd gminy, sanepid czy urząd nadzoru budowlanego.
Sąsiadki nasyłają na rolnika kontrole
Gospodarstwo Państwa Paździorów znajduje się we wsi Czadrów na Dolnym Śląsku. Od pokoleń hodowane są tu krowy. Jednak od pewnego czasu zapachy pochodzące od zwierząt zaczęły przeszkadzać sąsiadkom, które nasyłają na rolnika instytucje. „To była przepiękna miejscowość, a teraz oni tymi krowami, za przeproszeniem zas**li cały teren. To jest przestępstwo przeciwko środowisku” – mówi sąsiadka.
„Magdalenie C. i jej matce przeszkadza m. in. zapach oraz emisja szkodliwych gazów do atmosfery przez krowy hodowane przez rodzinę Paździorów. Rolnicy narzekają, że nie mają czasu zająć się gospodarstwem, ponieważ nieustannie muszą odpowiadać na pisma różnych organów. Patryk Paździor przez stres związany z tą sytuację podupadł również na zdrowiu. Trafił w końcu do szpitala ze stanem przedzawałowym” – padał polsatnews.
Inni sąsiedzi nie mają zarzutów do funkcjonowania gospodarstwa Państwa Paździorów. Według nich mieszkając na wsi, należy liczyć się z tego typu zapachami.
„Konflikt między rodziną Paździorów a ich sąsiadkami trafił również do prokuratury. Śledczy uważają jednak, że rodziny powinny się ze sobą dogadać. Sytuacja wydaje się więc być patowa” – podsumowuje polsatnews.
AM/Redakcja AgroNews na podst. polsatnews
Jak panią przeszkadzają zapach to niech wracają do miasta albo kurorty w Szwajcari wszystkie kontrole które były bez zasadne to paniusie powinny zapłacić a rolnik powinien zgłosić do prokuraturyo nękanie i zakłucanie miru domowego
Niestety przepisy coraz bardziej „nękają” rolników.
Znana mi jest dobrze sytuacja znajomego hodowcy koni spod Rzeszowa która istnieje od 3 pokoleń, a od kilku lat na odrolnionej działce sąsiada powstało osiedle. Nie ma tygodnia by nie było skarg na zapachy…
Niestety nasze miejscowości coraz częściej stają się „sypialniami” dla miast a nowi mieszkańcy nie do końca rozumieją gdzie się sprowadzili… wieś to nie miejsce dla 12 ar działek z idealnie przystrzyżonym trawnikiem i spokojem jak z baneru dewelopera.
Zresztą kto nie miał skarg od nowych mieszkańców za używanie pilarki o 7 rano w sobotę?
Takie to już dziwne czasy dla wsi nastały.