Komisja Europejska przedstawiła wczoraj Europejski Zielony Ład, czyli plan zbudowania zrównoważonej gospodarki UE w najbliższych latach. Okazuje się, że jednym z celów jest poważne ograniczenie stosowania środków ochrony roślin i nawozów, a także antybiotyków w hodowli zwierząt.
Europejski Zielony Ład to sztandarowa propozycja nowej przewodniczącej KE Ursuli von der Leyen. Jednym z elementów tego planu jest strategia „Od pola do stołu”, która ma zapewnić Europejczykom zrównoważoną i przystępną cenowo żywność.
Nowa przewodnicząca chce, aby produkcja żywności wywierała jak najmniejszy wpływ na środowisko. Dlatego też zaproponowała, by aż 40 proc. budżetu wspólnej polityki rolnej przeznaczyć na walkę ze zmianą klimat.
Dodatkowo w ciągu najbliższych lat zużycie pestycydów i nawozów w rolnictwie ma zostać mocno ograniczone.
– Komisja Europejska będzie współpracować z państwami członkowskimi i zainteresowanymi podmiotami, aby znacząco ograniczyć stosowanie i zależność od chemicznych pestycydów, nawozów i antybiotyków oraz zagrożenia z nimi związane – czytamy w broszurze poświęconej Strategii „Od pola do Stołu”.
Konkretny plan działań i szczegóły strategii poznamy w marcu 2020 roku.
Strategia nie mieści się rolnikom w głowach
Rolnicy, z którymi dziś rozmawialiśmy są zaniepokojeni tymi założeniami.
– Ograniczenie środków ochrony roślin w przypadku mojej produkcji będzie oznaczało olbrzymie spadki plonu. Presja ze strony chorób i szkodników jest tak silna, że czasami trzeba robić poprawki opryskiwaczem. Mało tego, zmiany klimatu powodują, że tych patogenów jest coraz więcej, więc jak się ich pozbyć? Preparaty biologiczne są, owszem, nawet bardzo skuteczne, ale ich koszt jest w tej chwili tak duży, że mnie zwyczajnie nie stać – mówi z rozmowie z nami pan Krzysztof, producent porzeczki czarnej.
Z kolei pani Barbara, rolniczka spod Skierniewic uważa, że każde gospodarstwo powinno ograniczać nawozy i pestycydy, ale tylko wtedy, jeśli jest to naprawdę możliwe.
– Unia skupia się na ochronie klimatu i bioróżnorodności, a powinna bardziej wspierać rolników, by szli w kierunku rolnictwa precyzyjnego. Nowoczesne maszyny i innowacyjne technologie już dziś pozwalają na spore ograniczenie zużycia pestycydów, bo np. wylewają ciecz roboczą docelowo na chwast, a nie na całe pole. Podobnie jest z nawozami – już nie trzeba ich wysiewać wszędzie tyle samo, bo urządzenia precyzyjnie określają, ile i na której działce należy podać np. azotu – mówi nam pani Barbara.
Strategię „Od pola do stołu” negatywnie ocenia także Tadeusz Szymańczak, rzecznik prasowy Polskiego Związku Producentów Roślin Zbożowych.
– Uważam, że tworzymy bezład, a nie Zielony Ład. Realizując strategię „Od pola do stołu” zmarnotrawimy pieniądze, które powinny iść na wsparcie produkcji. Ograniczenie środków ochrony roślin oznacza, że zwiększy się ilość wylewanych substancji czynnych gorszej jakości. Zwiększy to koszty i zmniejszy plony. Czy rzeczywiście o to chodzi Komisji Europejskiej? – mówi w rozmowie z nami Tadeusz Szymańczak.
– Dla mnie założenia Zielonego Ładu są nie do zaakceptowania. Ot, ubijemy sobie niedźwiedzia, założymy skórę, będziemy żyć ze zbieractwa i łowiectwa. A jeśli będziemy mieli głębokie uczucia w stosunku do zwierząt, to będziemy się żywić korzonkami, bo cóż nam zostaje? – drwi Szymańczak.
Cóż, trudno się z naszymi rozmówcami nie zgodzić…
Kamila Szałaj, fot. KE