Rolnicy o protestach: W Brukseli musi przyjść opamiętanie

„Unia Europejska jest światowym liderem w zakresie jakości żywności i dobrostanu zwierząt, a przez nowe regulacje przestajemy być konkurencyjni”, narzekają protestujący rolnicy.

Komisarze UE ds. rolnictwa Janusz Wojciechowski (po lewej) i ds. klimatu Wopke Hoekstra (po prawej) / Fot. Christophe Licoppe [© European Union, 2024 – Source: EC – Audiovisual Service]

Za sprawą protestów rolników w Unii Europejskiej sytuacja w europejskim sektorze rolnym stała się jednym z głównych tematów debaty przed czerwcowymi wyborami do Parlamentu Europejskiego.

– Nasi rolnicy mierzą się z ogromnymi wyzwaniami – przyznał podczas debaty w Parlamencie Europejskim w ubiegłym tygodniu wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Maroš Šefčovič.

– Słyszymy wasz głośny i wyraźny głos i zauważamy wasz trud. Politycy muszą robić więcej – zwrócił się do rolników.

Solidarność z rolnikami wyrażają wszystkie grupy polityczne. – Polityka rolna nie może być ideologiczna – nawoływał z mównicy przewodniczący Europejskiej Partii Ludowej Manfred Weber.

– Rolników się w ogóle nie słucha. Teraz Unia robi wreszcie krok w tył, ale za późno – mówił z kolei reprezentujący grupę Europejskich Konserwatystów i Reformatorów europoseł Braci Włochów Nicola Procaccini.

Dla protestujących zarówno wypowiedź wiceszefa KE, jak i liczne wypowiedzi europosłów z wszystkich opcji politycznych, to jednak puste słowa, a oni oczekują na konkretne działania ze strony Komisji Europejskiej. Zaproponowane przez Komisję ustępstwa to niewystarczające kroki w stosunku do potrzeb, zwracają uwagę rolnicy.

9 lutego NSZZ RI „Solidarność” ogłosił 30-dniowy strajk generalny rolników. – Wiemy, że to dopiero początek długiej drogi do zwycięstwa – napisali związkowcy w komunikacie.

Później związek ogłosił, że od 20 lutego przekieruje działania protestacyjne na blokowanie przejść granicznych z Ukrainą.

Zielony Ład „projektem politycznym”

Jednym z głównych postulatów rolników praktycznie ze wszystkich krajów pozostaje rezygnacja z najbardziej kontrowersyjnych przepisów w ramach Europejskiego Zielonego Ładu, w tym odejście od sztandarowej strategii obecnej Komisji Europejskiej „Od pola do stołu”.

Masowy sprzeciw wobec polityki klimatycznej UE, jaki zaobserwowano w ostatnich miesiącach w przypadku rolników, zyskał już nawet swoją nazwę. Paul Taylor z think tanku Friends of Europe na łamach brytyjskiego „Guardiana” określił go neologizmem „greenlash”, będącym połączeniem przymiotnika „green” i rzeczownika „backlash”, czyli „opór”.

– Jeśli chodzi o Zielony Ład, rolnicy sprzeciwiają się między innymi obowiązkowi wyłączania z produkcji 4 proc. gruntów – wyjaśnia w rozmowie z EURACTIV.pl Jerzy Wierzbicki, prezes Polskiego Zrzeszenia Producentów Bydła Mięsnego.

Pod koniec ubiegłego miesiąca Komisja Europejska zaproponowała umożliwienie rolnikom z UE skorzystania w roku 2024 z odstępstw od normy GAEC 8, mówiącej o konieczności ugorowania 4 proc. gruntów ornych w każdym gospodarstwie powyżej 10 ha.

– Kompromis, który został w tej kwestii wynegocjowany, zakładający możliwość uprawiania roślin motylkowych na 7 proc. gruntów, nie satysfakcjonuje rolników, bo do tego dochodzi ograniczenie środków ochrony roślin na tych gruntach – podkreśla Wierzbicki.

Decyzją Komisji Europejskiej rolnictwo zostało też wyłączone z obowiązkowej redukcji CO2 o 90 proc. do 2040 roku. Wycofano również plany ograniczenia użycia pestycydów o połowę do 2030 roku.

Zdaniem Paula Taylora ta względna uległość podyktowana jest z jednej strony staraniami przewodniczącej KE Ursuli von der Leyen o utrzymanie stanowiska po wyborach, a z drugiej – obawami przed przejęciem wiejskiego elektoratu przez skrajną prawicę.

Zaproponowane przez Komisję ustępstwa są niewystarczające, podkreślają rolnicy. Nie chcą oni jednak wdawać się w międzypartyjne gry na szczeblu UE. Według nich problem jest w samych założeniach Europejskiego Zielonego Ładu i nowej, zreformowanej Wspólnej Polityki Rolnej, gdzie na cele klimatyczne stawia się większy nacisk niż na interesy handlowe rolników.

– Zielony Ład jest projektem stricte politycznym, w którym głównym obciążeniem związanym z zieloną transformacją planuje się obarczyć sektor rolniczy – mówi w rozmowie z EURACTIV.pl Jacek Zarzecki, prezes Polskiego Związku Hodowców i Producentów Bydła Mięsnego.

Jak wskazuje Wierzbicki, reforma Wspólnej Polityki Rolnej, „w której podniesienie konkurencyjności europejskiego rolnictwa przestało być głównym celem”, jest nierozrozumiała dla rolników.

W tym samym tonie wypowiada się Zarzecki. – Unia Europejska jest światowym liderem w zakresie jakości żywności i dobrostanu zwierząt, a dopuszcza się do tego, że przestajemy być konkurencyjni – wskazuje.

„Ukraina wykorzystuje sytuację”

Dla polskich rolników najważniejszym postulatem pozostaje jednak zatrzymanie nadmiernego napływu ukraińskiej żywności.

Zalew polskiego rynku przez ukraińskie produkty rolno-spożywcze to skutek uruchomienia przez Komisję Europejską w czerwcu 2022 r. tzw. korytarzy solidarnościowych. W teorii miały one wesprzeć ukraiński eksport w obliczu zablokowania czarnomorskich portów.

„Podstawowe znaczenie dla Ukrainy ma utrzymanie otwartych szlaków handlowych, tak aby towary mogły przepływać w obydwu kierunkach. Te szlaki handlowe zostały zablokowane w lutym 2022 r. w wyniku rosyjskiej napaści na Ukrainę”, wyjaśniała Komisja Europejska konieczność ich uruchomienia.

Korytarze te są według KE niezbędne do ochrony bezpieczeństwa żywnościowego na świecie, eksportu ukraińskich towarów rolnych i dostarczania do Ukrainy wszelkich potrzebnych jej towarów (paliw, pomocy humanitarnej itp.).

Jak twierdzi Komisja, od marca 2022 r. do stycznia 2024 r. korytarzami solidarnościowymi wyeksportowano z Ukrainy 61 mln ton zbóż, nasion oleistych i podobnych produktów. 

Z drugiej strony istnienie korytarzy zdestabilizowało rynki państw UE. – Niestety okazało się, że te korytarze solidarnościowe kompletnie nie zadziałały, a wiele produktów zatrzymywało się na rynkach krajów UE, w tym na rynku polskim – zwraca uwagę Jacek Zarzecki.

– Widzimy, że Ukraina wykorzystuje możliwości eksportowe i żywność nie trafia tam, gdzie powinna, czyli do krajów potrzebujących, a na rynki krajów Unii Europejskiej, które są dobrze płatne i Ukraina korzystnie wychodzi na sprzedaży tam swoich produktów – dodaje.

Jak wskazuje Jerzy Wierzbicki, problem początkowo najbardziej uderzył w producentów zboża, ale teraz coraz bardziej komplikuje się też sytuacja m.in. producentów drobiu i cukru. 

– Kiedy wskutek zniesienia przez Komisję Europejską ograniczeń importowych dla Ukrainy otworzył się unijny rynek, Ukraińcy przestawili się na produkcję cukru, którym zalewają teraz Unię Europejską – podkreśla.

W nienajlepszej sytuacji są też producenci owoców miękkich i jabłek, a to z powodu napływu z Ukrainy dużych ilości mrożonych malin i koncentratu jabłkowego, którego Polska sama jest jednym z największych światowych eksporterów.

Według Wierzbickiego Unia Europejska powinna wesprzeć Ukrainę w tranzycie produktów na rynki poza UE, „bo taki był główny cel korytarzy solidarnościowych”.

Dotychczas zaproponowane przez Komisję Europejską środki są niewystarczające, uważa Wierzbicki. – KE proponuje ustalenie kwot importowych do UE w oparciu o import z ostatnich lat, ale to właśnie wtedy poziom importu spowodował perturbacje na unijnym rynku – zwraca uwagę.

Gra na nierównych zasadach

W styczniu Komisja Europejska przedłużyła funkcjonowanie korytarzy solidarnościowych. W odpowiedzi na zastrzeżenia rolników wprowadziła co prawda mechanizmy ochronne pozwalające na ograniczenie importu w sytuacji, gdy doprowadza on do zakłóceń na unijnych rynkach.

– Nowe propozycje Komisji Europejskiej w sprawie ograniczenia napływu produktów z Ukrainy są niewystarczające. ATM (mechanizm ochronny – red.) ma obowiązywać dopiero od czerwca i ma objąć tylko zboża, drób, jaja i cukier – zwraca uwagę Jacek Zarzecki.

– Sytuacja w Ukrainie niewątpliwie zachwiała rynkiem rolno-spożywczym nie tylko w Polsce, ale i w całej Europie – zaznacza.

Rolnicy podkreślają, że produkcja żywności w Ukrainie jest dużo tańsza. – Na rolnikach w Unii Europejskiej ciążą liczne ograniczenia związane z bezpieczeństwem i jakością żywności. Poza Unią, czyli też na Ukrainie, restrykcje te nie obowiązują. Ukraińscy rolnicy mogą na przykład stosować środki ochrony roślin, które są od dawna zakazane w UE – wyjaśnia Wierzbicki

– Europejscy rolnicy nie mogą zrozumieć, dlaczego ukraińską żywność dopuszcza się do unijnego rynku mimo nieprzestrzegania obowiązujących tam reguł – dodaje.

Podobnego zdania jest Zarzecki. – Rolnicy protestują przeciwko temu, że Ukraina ma możliwość sprzedawania swoich produktów w Unii Europejskiej, ale tamtejsi rolnicy nie są zobowiązani europejskimi normami w zakresie produkcji, w tym środków ochrony roślin i nawożenia czy kwestii związanych z dobrostanem zwierząt, tak jak rolnicy z UE – tłumaczy.

Rolnicy zadowoleni z postawy rządu i polskiego komisarza

Polski rząd jednoznacznie poparł protesty rolników. – Rolnicy mają słuszne oczekiwania, aby ograniczyć nadmierny napływ towarów z Ukrainy, ale także z innych rynków pozaeuropejskich na obszar UE, szczególnie do Polski – mówił tydzień temu minister rolnictwa Czesław Siekierski.

Rząd utrzymuje jednostronne embargo na niektóre produkty, w tym pszenicę, kukurydzę, nasiona rzepaku i słonecznik. Wiceminister Michał Kołodziejczak, który osobiście uczestniczy w kontrolach towaru na granicach, opowiada się za wydłużeniem tej listy o cukier, mrożone maliny i koncentrat jabłkowy.

– Po stronie resortu rolnictwa pod kierownictwem Czesława Siekierskiego widzimy wolę współpracy z rolnikami. Członkowie ministerstwa spotykają się z rolnikami i lobbują za interesami polskich rolników na arenie Unii Europejskiej – mówi Wierzbicki.

Według niego to przede wszystkim inicjatywy Polski i komisarza ds. rolnictwa Janusza Wojciechowskiego umożliwiły kształtowanie się teraz kompromisu między KE a rolnikami, „który wciąż jest nieakceptowalny dla producentów, ale jest krokiem w dobrą stronę.”

Nasi rozmówcy nie zgadzają się z postulatami wysuwanymi przez członków polskiego rządu oraz prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, aby komisarz Wojciechowski podał się do dymisji. Wręcz przeciwnie, doceniają jego działania w obronie interesów polskich rolników.

– W sprawie komisarza Wojciechowskiego ma miejsce walka polityczna związana z nadchodzącymi wyborami do Parlamentu Europejskiego – uważa Wierzbicki.

– W unijnych organizacjach rolniczych, w tym w organizacji COPA COGECA, gdzie działam, ocena działań komisarza Wojciechowskiego w szczególności od lutego 2022, kiedy postawił zdecydowany opór wiceprzewodniczącemu (KE ds. Europejskiego Zielonego Ładu – red.) Fransowi Timmermansowi, jest zdecydowanie pozytywna – podkreśla.

Jego zdaniem Wojciechowski od dawna wkłada dużo wysiłku na forum Unii Europejskiej, aby uświadomić innych decydentów o zagrożeniach, wynikających m.in. z nadmiernego importu żywności z Ukrainy. 

Wierzbicki przypomina, że były wiceprzewodniczący KE Frans Timmermans swego czasu starał się skłonić komisarza Wojciechowskiego do odchodzenia od polityki zorientowanej na konkurencyjność rolnictwa w kierunku zniechęcania do spożywania i do produkcji mięsa. 

– W tej sprawie Wojciechowski jednoznacznie stanął po stronie polskich i europejskich rolników i hodowców. Umożliwiło to utrzymanie korzystnego dla rolników status quo – wskazuje.

Wojciechowski odegrał też istotną, pozytywną rolę w negocjacjach umów handlowych UE z państwami trzecimi, dodaje. – Moim zdaniem komisarz Wojciechowski aktywnie wspiera interesy polskich i europejskich rolników – uważa nasz rozmówca.

„Potrzebne opamiętanie”

– Dzisiaj musi przyjść opamiętanie w Komisji Europejskiej – i nie na zasadzie obiecanek dialogu strategicznego dla rolnictwa. Unijne instytucje muszą wycofać się ze wszystkich szkodliwych przepisów dla europejskiego rolnictwa, związanych z Europejskim Zielonym Ładem – podsumowuje Zarzecki.

– Polscy rolnicy oczekują, że Komisja Europejska zrezygnuje z najgorszych w skutkach planów dotyczących WPR i uszczelni granice, przeciwdziałając nadmiernemu napływowi do Unii Europejskiej ukraińskiej żywności – mówi Wierzbicki.

Od polskiego rządu rolnicy domagają się z kolei rozszerzenia obowiązujących w Polsce ograniczeń importowych z Ukrainy o kolejne grupy produktów i wzmożenia kontroli na granicy partii produktów wjeżdżających do Polski, „aby rzeczywiście przejeżdżały one przez Polskę w tranzycie, a nie pozostawały na polskim rynku”, dodaje.

Źródło: https://www.euractiv.pl

Advertisement

Zostaw komentarz

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Szaleńcza ucieczka przed policjantami. Co traktorzysta miał na sumieniu?

Jechał „wężykiem”, tym właśnie zwrócił na siebie uwagę policjantów. Gdy mundurowi chcieli go zatrzymać, zaczął uciekać. Po krótkim pościgu mieli go już w swoich...
13,428FaniLubię
7,105ObserwującyObserwuj
3,946ObserwującyObserwuj
8,520SubskrybującySubskrybuj
Verified by ExactMetrics