Świnie wybite, pieniędzy nie ma. Gdzie są rekompensaty za ASF?

ASF szaleje w Polsce już od prawie pięciu lat. W tym czasie wybito setki tysięcy świń, ale jak się okazuje, nie wszyscy rolnicy otrzymali obiecane odszkodowania.

ASF, rolnik, rolnictwo, rekompensaty za ASF

Wykrycie wirusa ASF w chlewni to wielka tragedia. Trzeba zlikwidować całe stado, niekiedy kilkaset sztuk zwierząt. Ale kolejny dramat zaczyna się w sytuacji, gdy lekarz powiatowy odmawia wypłaty odszkodowania. A takie przypadki niestety nie należą do rzadkości.

Dwa lata temu w gospodarstwie pana Huberta Ojdana w miejscowości Bielszczyzna w powiecie hajnowskim wykryto chorobę. Pod nóż poszło 50 loch i 210 tuczników. Ale za zabite świnie rolnik rekompensaty nie otrzymał do dziś.

To było jak grom z jasnego nieba. Tyle zwierząt do uboju. A przecież dzień wcześniej, tuż przed pojawieniem się choroby była u nas inspekcja weterynaryjna, by skontrolować spełnianie wymogów bioasekuracji. I według nich wszystko było w porządku. Nie znaleźli żadnych uchybień – mówi pani Alina, matka poszkodowanego hodowcy.

Dlatego państwo Ojdana byli przekonani, że wypłata odszkodowania to tylko kwestia czasu.

Ale okazało się, że powiatowy lekarz weterynarii w Hajnówce znalazł jednak niedopatrzenia. I odmówił przyznania rekompensaty.

W tym gospodarstwie doszło do naruszenia przepisów ustawy o systemie identyfikacji i rejestracji zwierząt. Nie były one przestrzegane, dlatego rekompensata nie została przyznana – wyjaśnia w rozmowie z nami Jan Dynkowski, Powiatowy Lekarz Weterynarii w Hajnówce.

Państwo Ojdana nie dali jednak za wygraną i postanowili zawalczyć o odszkodowanie przed sądem. Ale po dwóch latach rozpraw i batalii na sali sądowej nie udało im się wyegzekwować pieniędzy.

Miałam przecież kserokopię protokołu kontroli sporządzonego przez lekarza weterynarii, z którego wynikało, że spełniamy wszystkie wymogi bioasekuracyjne. A mimo to rekompensaty nie ma. Czujemy się oszukani. W ten sposób państwo polskie niszczy rodzime gospodarstwa. Okradziono nas. Żadna władza, nawet ta komunistyczna nie przyszła w biały dzień i nie zniszczyła gospodarstwa, tak jak obecni rządzący – mówi rozgoryczona p. Alina.

Niestety, przypadek spod Hajnówki nie jest odosobniony.

Podobna sytuacja miała miejsce również na Podlasiu, w okolicach Parczewa. W sierpniu tego roku, w gospodarstwie państwa Anny i Bernarda Dzyrów, wykryto wirusa. Wybito całe stado – 89 sztuk świń.

Kiedy o tym usłyszeliśmy, przeżyliśmy szok. Te świnie to był nasz cały dorobek życia – mówi w rozmowie ze Słowem Podlasia pani Anna.

Ale kolejny szok gospodarze przeżyli, gdy otrzymali pismo z inspekcji weterynaryjnej , w której odmówiono im wypłaty odszkodowania.

Jako powód tamtejszy lekarz weterynarii podał m.in. narażenie świń na kontakt z wolnożyjącymi dzikami, zwierzętami domowymi, gryzoniami, ptakami i owadami, a także niewłaściwy sposób utrzymania mat dezynfekcyjnych.

Państwo Dzyra, mimo że załamani, będą walczyć o wsparcie przed sądem.

Z takiej samej drogi prawnej skorzysta też pan Damian Kierekiesza, rolnik z Mań (gm. Międzyrzec Podlaski). On również nie dostał odszkodowania za wybite świnie po tym, jak w październiku 2017 roku stwierdzono chorobę w jego stadzie liczącym 74 sztuki zwierząt.

Powiatowy lekarz weterynarii wydał decyzję odmowną w kwestii odszkodowania, bo twierdził, że nie spełniłem wymogów bioasekruacji, chociaż spełniłem – mówi w rozmowie z Dziennikiem Wschodnim pan Damian.

Podobnie jak w przypadku p. Ojdana, inspekcja weterynaryjna, jeszcze przed pojawieniem się wirusa, skontrolowała jego gospodarstwo i nie stwierdziła żadnych uchybień. A mimo to, lekarz weterynarii przekonuje, że były nieprawidłowości, np. za małe maty dezynfekcyjne i nieterminowość przy rejestracji zwierząt.

Rekompensat brak

Poszkodowani rolnicy zwracają uwagę, że w ten sposób można przyczepić się do wszystkiego i na siłę znaleźć uchybienia. Tylko potem to oni zostają ze zlikwidowanym gospodarstwem i bez środków do życia.

-Emerytom grosik, rolnikom 250 zł suszowego do hektara. Ale 1000 zł dla policjanta, bo władza się boi to jest. I na dziki dla myśliwych na hobby to jest 350 zł i 650 zł za loche. A na odszkodowania za wybite swinie to nie ma – oburza się Marcin Bustowski, przewodniczący Związku Zawodego Rolników RP Solidarni.

Postanowiliśmy sprawdzić, jak wygląda kwestia odszkodowań za zlikwidowane stado w związku z pojawieniem się choroby. Okazuje się, że w 2017 roku wirus ASF zaatakował w 81 gospodarstwach, a odszkodowania wypłacono tylko 25. Jak wygląda sytuacja w tym roku? O takie zestawienie zwróciliśmy się do ministra rolnictwa. Jak tylko je otrzymamy, opublikujemy na łamach portalu.

Kamila Szałaj

Zostaw komentarz

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

13,428FaniLubię
7,105ObserwującyObserwuj
3,946ObserwującyObserwuj
8,520SubskrybującySubskrybuj
Verified by ExactMetrics