Od wielu lat rolnictwo konwencjonalne jest źle postrzegane przez konsumentów, którzy zarzucają gospodarzom stosowanie zbyt dużej ilości środków ochrony roślin i nawozów w uprawie roślin. Dlatego Polskie Stowarzyszenie Ochrony Roślin wypowiedziało wojnę mitom związanym z produkcją rolniczą.
Od lewej stoją: dr Joanna Gałązka, Marcin Mucha i Aleksandra Mrowiec z PSOR.
W opublikowanym niedawno raporcie „Cel: Rolnictwo zrównoważone” PSOR zaprezentował swoje dotychczasowe działania edukacyjne wspierające optymalizację i bezpieczeństwo produkcji rolnej.
– Raport ten podsumowuje dorobek kilkunastu lat działalności PSOR. Jest to kompendium wiedzy o procesie powstawania i bezpiecznego stosowania środków ochrony roślin – mówi dr Joanna Gałązka kierownik projektów PSOR.
W raporcie ukazał się także ciekawy felieton opisujący, w jaki sposób konsumenci postrzegają środki ochrony roślin. Raport można pobrać TU lub na stronie internetowej PSOR.
10 lat na wprowadzenie produktu, 20 mln euro kosztów
W publikacji tej opisany jest m.in. cykl życia środków ochrony roślin. Okazuje się, że proces badawczy i rejestracyjny towarzyszący wprowadzaniu na rynek nowego produktu trwa 8-10 lat. Z kolei roczny koszt inwestycji w badania i testowanie tego środka wynosi ponad 20 mln euro.
Autorzy raportu zwracają również uwagę, że środki ochrony roślin są najbardziej restrykcyjnie regulowanym przepisami narzędziem produkcji rolniczej.
– Oznacza to, że przestrzegając obowiązującego prawa oraz stosując się do zasad zawartych w Kodeksie Dobrej Praktyki Ochrony Roślin, każdy rolnik skutecznie zbliża się do zrównoważenia produkcji żywności w swoim gospodarstwie – mówi Marcin Mucha, Dyrektor PSOR.
PSOR walczy z mitami
Tym bardziej więc rozpowszechniane wśród konsumentów opinie o naszpikowanej chemią żywności są krzywdzące dla rolnika. Dlatego też PSOR już od kilku lat edukuje konsumentów i rozprawia się z mitami na temat szkodliwego wpływu pestycydów na zdrowie człowieka. Jednak, jak przyznaje Aleksandar Mrowiec z PSOR, walka z przekonaniami opinii publicznej wcale nie jest prosta.
– Łatwiej jest straszyć ludzi niż rozmawiać o faktach potwierdzonych naukowo. Tak naprawdę konsumenci zazwyczaj nie wiedzą, czym są środki ochrony roślin, ale deklarują, że się ich boją. A boją się, bo nie mają wiedzy na ich temat. Walczymy z trendem mówiącym o tym, że żywność produkowana konwencjonalnie jest niebezpieczna. Panuje przekonanie, że jest ona naszpikowana chemią, a przez to niezdrowa. Dlatego edukujemy konsumentów i wyjaśniamy im, że środki ochrony roślin są konieczne w produkcji żywności – mówi Aleksandra Mrowiec kierownik, projektów PSOR.
Pestycydy są… bezpieczne
Mrowiec dodała, że PSOR informuje społeczeństwo także o tym, iż środki stosowane zgodnie z zasadami, nie mogą zatruwać żywności lub pszczół.
– Oczywiście, zdarzyły się przekroczenia tzw. MRL–ów, czyli maksymalnego dopuszczalnego poziomu pozostałości. Ale musimy pamiętać o tym, jak ustalono poziom MRL. Otóż jest to zaledwie 1 procent najwyższych dopuszczalnych poziomów pozostałości pestycydów. A więc nawet gdybyśmy przyjmowali codziennie do końca życia produkty ze sto razy większą ilością takiej substancji, to i tak nie zagrozi to naszemu zdrowiu – wyjaśnia Mrowiec.
Niestety, informacje o przekroczeniu poziomów bardzo szybko przedostają się do mediów, a wtedy społeczeństwo wpada w panikę. I cierpi na tym opinia o środkach ochrony roślin.
Neonikotynoidy i glifosat
Stereotypowe myślenie o pestycydach utrwalane są także przez niezrozumiałe decyzje urzędników i polityków. Tak właśnie jest w przypadku glifosatu czy neonikotynoidów. Szerzej o tych zagadnienia pisaliśmy tu:
Eksperci: obecnie glifosatu nie da się niczym zastąpić
Komu (nie)zależy na pszczołach?
Warto jednak podkreślić, że opinia Europejskiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Żywności o szkodliwym wpływie neonikotynoidów na pszczoły została oparta na projekcie wytycznej ws. oceny ryzyka środków ochrony dla pszczół. A projekt ten po pierwsze nie jest zatwierdzony przez Komisję Europejską, a po drugie krytykuje go większość państw członkowskich, bo ich zdaniem nie da się spełnić części jego wymogów. Nie przeszkadzało to jednak w wykorzystaniu projektu – wbrew stanowisku krajów unijnych – do oceny bezpieczeństwa neonikotynoidów. Dziwne, bo w przypadku innego projektu wytycznej – dotyczącego pozostałości środków ochrony roślin – KE poleciła EFSA i państwom członkowskim, by z niego nie korzystały, dopóki nie zostanie zatwierdzony.
Społeczeństwo także na ogół nie wie, że wprowadzony zakaz neonikotynoidów spowodował prawie 3,5- krotny wzrost użycia insektycydów w uprawie rzepaku w Polsce. Do opinii publicznej też rzadko przedostają się informacje odnośnie faktycznej ilości upadków rodzin pszczelich wywołanych stosowaniem środków ochrony roślin. Najnowsze badania wykazały, że jest to ok. 0,5 proc. ogólnej liczby upadków rodzin pszczoły miodnej w ciągu roku.
Podobny kształt przybrała dyskusja o glifosacie. Tu też nie ma miejsca na fakty i opinie naukowców. Za to dużo mówi o zabójczym wpływie tej substancji na ludzi i środowisko.
A przecież z opinii ekspertów wynika jednoznacznie, że glifosat nie jest ani rakotwórczy, ani nie wpływa na układ rozrodczy. Poza tym póki co nie da się go niczym zastąpić, a jego wycofanie spowoduje drastyczny wzrost kosztów produkcji i zachwieje konkurencyjnością polskiego rolnictwa.
PSOR zrzesza krajowych i międzynarodowych producentów oraz importerów środ – ków ochrony roślin działających w Polsce: ADAMA Polska, Arysta Life – Science Polska, BASF, Bayer, CIECH Sarzyna, Dow AgroSciences Polska, DuPont Poland, Nufarm Polska, Monsanto Polska, Sumi Agro Poland i Syngenta.
Kamila Szałaj